zxx postac

W garderobie, którą zajmuje na Broadway’u, wróżka dotyka czarodziejską różdżką jego imienia i otacza je fontanną gwiazdek. Skutecznie! Neil Patrick Harris wszedł, jak sam mówi, w najbardziej ekscytującą fazę życia, a ostatni rok był dla niego szczególnie łaskawy; nominacje, nagrody, wielki sukces serialu How I Met Your Mother. Wstąpił w związek małżeński, przeniósł się do Nowego Jorku, zagrał w musicalu, poprowadzi galę Oscarów. To spełnienie jego największych marzeń.

Aktorem chciał być zawsze. Jego rodzinie wydawało się to lekko niemożliwe. Mieszkali na obrzeżach niewielkiej, wtedy ok. 5. tysięcy mieszkańców, miejscowości w stanie Nowy Meksyk. Rodzice, obydwoje prawnicy, pracowali całymi dniami, dojeżdżali do swoich klientów rozrzuconych po okolicy, a Neil i jego starszy brat organizowali sobie czas sami jak mogli, czyli głównie biegając po lesie. Bawili się w Indian, zapraszali kolegów na łowienie ryb, budowali szałasy w górach.

Dziś uczestnicy tamtych zabaw wspominają, że sławny aktor był ”bardzo łatwy w obsłudze”, nigdy nie wykłócał się, żeby zostać szeryfem, zawsze zadowolony ze wszystkiego, rozśmieszał ich swoimi wygłupami. Bezkonfliktowy, zabawny, nadspodziewanie otwarty, a jednak zamknięty w sobie – tak charakteryzują chłopca z tamtych lat i tak samo mówią ludzie znający dzisiejszego, 42-letniego gwiazdora.

Kiedy chłopcy podrośli, rodzice postanowili przenieść się bliżej Albuquergue. Rzucili praktyki prawnicze, kupili nowy dom i założyli małą knajpkę. Nie mniej i stamtąd, droga do Hollywood wydawała się koszmarnie daleka. To matka, żeby mu jakoś wyrównać ten, jak to mówiła, brak nadziei, zapisała go na letni obóz teatralny organizowany przez uniwersytet. Był przeszczęśliwy. I wrócił z niespodzianką. Prowadzący zajęcia zgłosili go jako kandydata do roli samotnego chłopca w filmie „Clara’s Heart”. Zagrał z Whoopi Goldberg.

Ta strona życia
Ten film dał mu też o wiele więcej; od tej pory był zarejestrowanym, dziecięcym aktorem, wysyłano mu zaproszenia na castingi. Dostał natychmiast trzy inne role, a potem, regularnie kręcił po dwa-trzy filmy rocznie. Dodatkowo pokazywał się w serialach. W 1989 roku dostał główną rolę w znanym i w Polsce ciągnącym się pięć lat serialu „Doogie Howser, M.D.”, w którym gra nastoletniego geniusza, lekarza.

Był koszmarnie zmęczony, gdy kręcił ostatni odcinek i czuł, że doszedł do jakiegoś rozdroża w swoim życiu. Pojechał do Nowego Meksyku, zaszył się w górach i starał się na spokojnie przeanalizować całe swoje życie i znaleźć odpowiedź na pytanie, kim właściwie jest i co ma robić dalej. Przypomniał sobie, że miał 11 lat, gdy wszedł w proces domyślania się, że jest z nim coś nie tak, ale nie potrafił tego czegoś ani zrozumieć, ani zdiagnozować.

Koledzy zaczęli przemycać pisemka dla dorosłych do szkoły i omawiać walory starszych dziewczyn, on się nudził. Wymyślał role, grał przed lustrem, godzinami ćwiczył sztuczki magiczne z zestawów dla małych magików i czekał, kiedy jego publiczność oderwie się na chwilę od swoich spraw, żeby obejrzeć występy, które dla niej przygotował. W jego wiosce i rodzinie odmienna orientacja, to po prostu nie był temat. Jak wspomina, pamięta co najwyżej jakieś aluzje na temat znajomego, który wybrał „życie bez kobiet”- i to wszystko.

Nie miał wzorca, nie miał do czego się porównywać, ale też nie interesował się jakoś specjalnie akurat tą stroną życia. To również zostało mu do dziś. Dla niego związek to przede wszystkim cały zespół emocji, wzajemnych powinności, nieustające ćwiczenie kompromisów, system wsparcia i przynależności. Kiedyś myślał, że ma po prostu pecha, źle wybiera dziewczyny i zawsze trafia na taką, która ma inne oczekiwania niż on.

Kiedy grał nastoletniego geniusza w lekarskim fartuchu, przez ponad rok usiłował chodzić z koleżanką z planu i to ona pierwsza zapytała, czy może nie powinien zacząć się obserwować pod tym kątem. Miał dwadzieścia lat, gdy kolega z którym grał w teatrze, zaprosił go na Thanksgiving do swoich przyjaciół.

To był szok. Znalazł się w pokoju pełnym ludzi – i nikt przed nikim nie ukrywał swojej przynależności, związków i pełnej akceptacji dla faktu bycia innym niż średnia populacji. Musiał sobie w końcu powiedzieć; jestem gejem. Nie mniej, swoim zwyczajem, chciał to jeszcze jakoś ułożyć w sobie, a potem przejść do następnego, dla niego niezbędnego kroku. Czekało go zawiadomienie rodziny.

Różne sposoby
Nie bał się odrzucenia. Jego rodzice posługiwali się w życiu nielicznymi i bardzo prostymi, ale zawsze wiernie przestrzeganymi zasadami, i tego go nauczyli. Coś w stylu; żeby osiągać swoje cele, nie musisz niszczyć ludzi. Bądź szczery, reszta się ułoży. Kochali swoje życie i nauczyli go szacunku dla wszystkiego, co go otacza. Dopóki restauracja była ich własnością i pracowali w niej codziennie, nie reklamowali jej imieniem swojego syna.

Odcinanie kuponów od jego sławy było sprzeczne z ich filozofią życia. Poza tym, chcieli mieć dokładnie to, co chcieli – knajpkę dla miejscowych klientów, z wydawanymi cały dzień śniadaniami robionymi na zamówienie, kawą w dzbanku i pogwarkami o pogodzie. Tak więc nie bał się, że go potępią, odrzucą, wyklną, to nie leżało w ich zwyczaju. Ale bał się, że sprawi im zawód, szczególnie ojcu, który zawsze marzył o wnukach, a wtedy myślał, że mężczyźni odmiennej orientacji dzieci mieć nie mogą. Strach przed sprawieniem im bólu był wielki. Ale nie powiedzieć im, gdy sam był już pewny, po prostu nie mógł.

Nawiasem mówiąc, gdy restaurację przejął starszy Brian, Neil wystąpił na stronie internetowej jako współwłaściciel. Gdy w pobliżu pojawiła się sieciówka Schlotzsky’s, zrezygnowali, a obecnie w tym samym lokalu znajduje się restauracja w stylu meksykańskim, urządzona z wielkim pietyzmem. I – co zabawne – przyciąga wielu turystów samym faktem, że niegdyś tu właśnie, czyli przy 6601 San Mateo znajdowała się prowadzona przez rodziców słynnego aktora knajpka Perennials. Brian, też prawnik jak rodzice, obecnie przygotowuje ilustracje do autobiografii brata.

Szczęśliwy i spełniony
Był szczery, a reszta się ułożyła. Nauka rodziców sprawdziła się, choć w przełożeniu na język jego życia, rozwiązania, które znalazł, zdumiały ich. Ale swoim zasadom pozostali wierni – i oni i on. Akceptowali go bez względu na taki drobiazg jak orientacja, bali się jedynie, jak sobie z tym poradzi, że będzie miał trudniej. Jak przyznał, też się bał, ale ma „dobry charakter do takich rzeczy”. Co znaczy, że zawsze stara się upraszczać sytuacje.

Jego pierwszy związek okazał się jednak pomyłką. Neil szukał kogoś na całe życie. Jak mówi: to zupełnie zmienia perspektywę. Można na wszystko czekać i bierze się pod uwagę, że każdy w takim związku zmienia się, dojrzewa do różnych rzeczy. Jakoś się pozbierał, pracował, był sam. Trafił, albo tak mu się wydaje, za drugim razem. W 2006 roku wyznał publicznie, w wywiadzie, że jest „szczęśliwym, spełnionym mężczyzną odmiennej orientacji”. Stał się tym samym pierwszym aż tak znanym „oficjalnym gejem”- jak czasem żartują jego znajomi.

W związku z Davidem byli wtedy już od kilku lat. Burtka pochodzi z rodziny polskich emigrantów, wychowywał się w Michigan i też kiedyś chciał być aktorem, zagrał nawet kilka ról. Obecnie przekwalifikował się, skończył Le Cordon Bleu College of Culinary Arts w Pasadenie i ponoć świetnie gotuje. Gra już tylko tam, gdzie miał podpisane umowy, nowych nie podpisuje. Z aktorstwa zrezygnował, żeby nie komplikować kariery Neila.

Kiedy pojawił się w „How Met Your Mother”, podniósł się krzyk, że partner załatwił mu rolę. Doszli do wniosku, że tak będzie zawsze, za dużo zmiennych do ogarnięcia, z ich dwójki Neil jest lepszy w tym fachu, więc drugi się przekwalifikuje, żeby nie utrudniać, w końcu pracują na wspólną przyszłość i to im się bardziej opłaca. Przenieśli się na stałe do Nowego Jorku.

Mieszkanie kupili na Harlemie. 125 Street, tuż przy 5 Ave. Wybrali tę okolicę z dwóch powodów. Kiedyś, gdy się jeszcze ukrywali, wynajmowali mieszkanie w tamtych okolicach względnie tanio i polubili specyficzną atmosferę tam panującą i tam byli szczęśliwi. Drugi powód jest praktyczny; chcieli mieć duże mieszkanie, z osobnymi pokojami dla rosnących dzieci i gości, z biurem, obszerną kuchnią i to wszystko na Manhattanie, a obydwaj są ostrożni w wydawaniu pieniędzy. Chcą po prostu spokojnie żyć.

Ich dwójkę dzieci prasa nazywa „bliźniętami”- co nie jest zgodne z prawdą. Harper Grace i Gideon Scott są przyrodnim rodzeństwem. Dzieci urodziła surogatka, którą poznali dzięki temu, że była już kiedyś matką zastępczą i urodziła dziecko ich przyjaciela. Jajeczka zakupili. Są listy, na których można znaleźć dokładne opisy cech kobiet decydujących się udostępnić swój materiał genetyczny. Reszty dokonała klinika, zgodnie z ich życzeniem. Jedno jest biologicznym dzieckiem Davida, drugie Neila, ale nie wiedzą, które. I nie chcą wiedzieć. Jak mówią, nie ma to znaczenia.