Bracia: Przecież słyszeliście o udzieleniu przez Boga łaski danej mi dla was, że mianowicie przez objawienie oznajmiona mi została ta tajemnica.
Nie była ona oznajmiona synom ludzkim w poprzednich pokoleniach, tak jak teraz została objawiona przez Ducha świętym Jego apostołom i prorokom, to znaczy że poganie już są współdziedzicami i współczłonkami Ciała, i współuczestnikami obietnicy w Chrystusie Jezusie przez Ewangelię.
Ef 3,2-3a. 5-6
W uroczystość Objawienia Pańskiego, inaczej Trzech Króli, w moich rodzinnych stronach zazwyczaj panowały siarczyste mrozy, a wyjący wiatr bił po oczach mroźnym śniegiem. W czasie śnieżnej wichury niebo ciemniało i mrok ogarniał całą ziemię. W śnieżnej bieli rozmazywał się obraz otaczającego świata. Przez niewielkie okna wiejskiej chaty trudno było nawet dostrzec stojący niedaleko dom sąsiada. Nie było szansy ujrzenia chociaż jednej gwiazdy na niebie, nawet tej najjaśniejszej, która doprowadziła Trzech Króli do betlejemskiej stajenki, gdzie narodził się Mesjasz, nasz Zbawiciel. Mówiliśmy, „ale zadymka“, a niektórzy upraszczając używali słowa „zadyma“. W przyrodzie zadymka jest czymś normalnym, chociaż stwarza wiele niedogodności; ogranicza widoczność, utrudnia komunikację, zamyka nas w domach.
Prawdopodobnie od tego zjawiska przyrody zapożyczyły nazwy pewne wydarzenia natury społecznej. Obserwując pewne ludzkie zachowania nazywamy je zadymą. W słowniku mamy aż 79 synonimów tego słowa. Oto niektóre z nich: afera, awantura, awanturka, bijatyka, bitka, bitwa, bójka, bunt, burda, chryja, demolka, demonstracje, draka, granda, heca na czternaście fajerek, jatka, kłótnia, komedia, krótkie spięcie, manifestacje, mordobicie, nawalanka, niepokoje społeczne, nieporozumienie, okładanie się, opera, ostra wymiana zdań, potyczka, pyskówka, raban, rękoczyny, rozróba, rozróbka, rozruchy, scena, scysja, skandal. O ile zadyma śnieżna, mimo pewnych niedogodności może być piękna, o tyle zadyma społeczna najczęściej jest czymś złym. Przesłania prawdziwe dobro i często je niszczy.
Najwięcej słyszymy o zadymach sportowych. Jedna z największych zadym w historii polskiej piłki nożnej miała miejsce w Częstochowie na początku lat osiemdziesiątych. Już przed meczem finału Pucharu Polski pomiędzy kibolami, bo trudno ich nazwać kibicami, Legii i Lecha na ulicach Częstochowy dochodziło do starć, a sygnał karetki pogotowia było słychać niemal przez cały czas. Kibole, z Warszawy i Poznania walczyli ze sobą przez kilka godzin. Rezultatem tej zadymy były straty materialne szacowane w milionach, setki rannych, byli nawet zabici. Te zadymy całkowicie przesłaniają szlachetne i piękne przesłanie zmagań sportowych. Wystarczy wspomnieć igrzyska olimpijskie organizowane w Grecji. Podczas ich trwania ogłaszano „pokój boży” i powstrzymywano się od wojen i walk na dwa miesiące. W szlachetnej rywalizacji na równi dbano o walory fizyczne i duchowe. W uczciwej walce zwyciężał najlepszy.
21 grudnia 2014 roku papież Franciszek skierował swoje bożonarodzeniowe słowo do kardynałów z Kurii Rzymskiej, w którym wymienił 15 chorób dzisiejszego Kościoła. Jeden z moich znajomych dziennikarzy, odnosząc się do tego przemówienia powiedział: „Ale zadyma w Watykanie”. To stwierdzenie zainspirowało mnie do przemyślenia tej sprawy w świetle gwiazdy, którą dostrzegli Trzej Królowie, zwani Mędrcami lub Magami i za jej przewodem wyruszyli do Betlejem, gdzie w małym Dziecięciu rozpoznali Króla i Mesjasza. Oddali Mu pokłon i złożyli dary. Na swojej drodze do Chrystusa napotykali różne przeszkody, które przesłaniały jasność przewodniej gwiazdy. Używając przenośni możemy powiedzieć, że były to przejawy „zadymy”, która przesłaniała obraz Chrystusa. Jednym z największych „zadymiarzy”, który stanął na ich drodze był król Herod. Gwiazda doprowadziła Trzech Mędrców do Jerozolimy. Wstąpili zatem do Heroda, z pytaniem, gdzie jest nowo narodzony król. Św. Mateusz relacjonuje to wydarzenie tymi słowami: „Skoro usłyszał to król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. Ci mu odpowiedzieli: „W Betlejem judzkim”. Wtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł: „Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon”. Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę”. Mędrcy nie wrócili jednak do niego, bo Bóg objawił im niecne plany Heroda, który zamierzał zamordować Dziecię.
Kiedyś dla każdego z nas zabłysła na niebie gwiazda, która ma nas zaprowadzić do Chrystusa, naszego Zbawcy. Na tej drodze musimy się liczyć, że pojawią się zadymy i zadymiarze, którzy zechcą przesłonić blask betlejemskiej gwiazdy. Oczywiście te wewnętrzne zadymy, które przybierają różne formy grzechu, są najgroźniejsze, ale nie możemy lekceważyć zewnętrznych zadym i zadymiarzy, gdyż one mają nieraz mocną siłę przebicia i mogą wprowadzić niepokój i zamęt w naszym sercu. Tu chciałbym zwrócić uwagę na raport Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, opracowany w 2014 r. przez dziennikarzy, naukowców i komentatorów z wielu krajów. Znaczną część dokumentu zajmuje opis sytuacji w Polsce, gdzie w ostatnich latach doszło do wzrostu agresji i podniesienia antyklerykalizmu do rangi postawy, która może być akceptowana społecznie. Przykładem tego jest m.in. „Newsweek Polska”, „Fakty i Mity“, „Nie“. Według raportu katolicy w Polsce mają ograniczony dostęp do mediów. Media antykatolickie podsycają nastroje antyreligijne, które owocują aktami przemocy werbalnej i fizycznej oraz dewastacji. Przejawem tego jest bezkarne, publiczne znieważanie Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, Krzyża, darcie Biblii, wyśmiewanie i znieważanie w mediach katolicyzmu i jego wyznawców.
Papież Franciszek wymienia grzechy, które przesłaniają jasność gwiazdy betlejemskiej, która ma nas prowadzić do Chrystusa, są pewnego rodzaju zadymą. Papież zaznaczył, że wymienione przez niego choroby i pokusy, dotyczą nie tylko Kurii, ale są zagrożeniem dla każdego chrześcijanina i każdej wspólnoty, zgromadzenia, parafii, ruchu kościelnego. Oto kilka z nich. Choroba ważności: „stali się szefami i odczuwają swoją wyższość wobec wszystkich, a nie czują się na służbie wszystkich”. Znieczulica: „niezdolni by płakać z tymi, którzy płaczą i radować się z tymi, którzy się weselą”. Zarozumiałość i rywalizacja: „Kiedy pozory, kolory szat i zaszczytne insygnia stają się głównym celem życia”. Wymieniane przy każdej okazji tytułów profesora, doktora, kanonika, prałata i jeszcze Bóg wie czego przesłaniają najważniejszy tytuł – Kapłana Chrystusowego. Duchowy Alzheimer: „Postępujący spadek zdolności duchowych”. Choroba ubóstwiania szefów: Jest to choroba osób tworzących dwór wokół przełożonych, ofiar karierowiczostwa i oportunizmu. Pełnią swoją posługę myśląc tylko o tym, co powinni zyskać, a nie o tym, co powinni dać. Są to ludzie małostkowi, kierujący się jedynie „swoim zgubnym egoizmem”. Obojętność: „Kiedy każdy myśli tylko o sobie, tracąc szczerość i ciepło ludzkich relacji. Gdy, z zazdrości lub intrygi odczuwamy radość, widząc jak inny upada, zamiast go podnosić i dodać otuchy”. Kumoterstwo: Przynależność do danej grupki staje się silniejsza niż przynależność do Ciała, a w niektórych sytuacjach, do samego Chrystusa. I tak powstają kliki, w których kumoterstwo przesłania dobro Kościoła i wiernych. Stają się „rakiem” w organizmie Kościoła.
Gdy usuniemy przejawy tej i innych „zadym życiowych“, wtedy łatwiej będzie nam dostrzec gwiazdę na betlejemskim niebie, która tak jak Mędrców doprowadzi i nas do Chrystusa.