Trwa przedświąteczny obłęd zakupowy. Na Times Square i Union Square tłumy takie, że nie mogę się przecisnąć. Idę więc bocznymi ulicami, mijając ludzi objuczonych torbami i pakunkami. Nie wierzę reklamom i nie ulegam konsumpyjnym szaleństwom. Nie lubię chodzić po sklepach i nie wiem, gdzie i co można korzystnie kupić. Nie wiem, co jest modne i szpanerskie. Niektórych przybyszów z Polski zdumiewam tą niewiedzą i patrzą na mnie jak na jakiegoś dziwaka z innej planety. Nie mam też pojęcia o komputerach, samochodach, wynalazkach technicznych, sprzęcie gospodarstwa domowego i wielu praktycznych urządzeniach. Lubię natomiast ładne i wygodne limuzyny. Lubię też harley’e i skutery.

$

Mało kto wie, że Kościuszko próbował swoich sił jako kompozytor. Skomponował na orkiestrę smyczkową dwa ciekawe polonezy i walca. Nuty tych utworów zostały zakupione w 1955 roku przez Bibliotekę Narodową w Warszawie i obecnie znajdują się w jej zbiorach. Drugi ich egzemplarz znajduje się w British Library w Londynie. Oryginał ukazał się drukiem właśnie w Londynie prawdopodobnie w roku 1797 jako „Two polonoises & waltz, Composed for the Patriotic Army of Poland by General Kosciusco. Printed for M. Josephls and Dedicated to the Gentelmen of the Whig Club by Permission of the General”. Mało się mówi i pisze, że Kościuszko był nie tylko wolnomyślicielem i człowiekiem Oświecenia, ale także postacią iście renesansową. Rysował, malował, wycinał snycerkie ozdoby, był zdolnym stolarzem, wyszywał na tamborku. Świetnie tańczył. Bywał też duszą towarzystwa i błyskotliwym rozmówcą. Bardzo podobał się niektórym nastoletnim panienkom; jedna z nich pokochała go bezgranicznie. Po jego śmierci chciała zachować jego serce dla siebie.

$

John Field – irlandzki kompozytor uważany za nauczyciela Marii Szymanowskiej. Żył w latach 1782 – 1837. Mam dwa jego cudowne nokturny, które jako żywo przypominają nokturny Chopina powstałe przecież później. Czyżby aż tak daleko idąca inspiracja? To właśnie jemu wspomniana Maria Szymanowska dedykowała w 1819 roku „Caprice sur la Romance de Joconde”, czyli „Kaprys na temat romancy z opery >Jaconde< Nicolo Isouarda”. Taż Maria Szymanowska jest dziś niesłusznie zapomniana. A była jedną z najbardziej fascynujących kobiet, nie tylko w naszych dziejach. Nie dość, że bardzo piękna, to jeszcze bardzo utalentowana nie tylko muzycznie. Stała się jedną z największych atrakcji salonów współczesnej sobie Europy. Goethe ją uwielbiał i nazywał „czarowną Wszechmogącą w królestwie dźwięków”. Jej córka Celina była żoną Adama Mickiewicza.

$

Niewiele osób wie, że nasz wielki kompozytor Wojciech Kilar z przyjemnością tworzył dla Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk”. Korzystał przy tym z muzyki ludowej z różnych regionów, twierdząc, że wraca do najczystszych źródeł. Arcydziełami tego bieguna jego twórczości są tańce „Krzesany” i „Orawa”. Choreografia Conrada Drzewieckiego pokazała w pełni inspirującą siłę tych utworów. A tu jeszcze trzeba by powiedzieć o pięknym „Tańcu Harnasiów”, równie pięknych polonezach i mazurach, „Kujawiakach Głuszyńskich” i dowcipnych żartach ludowych typu „Kogut”, czy „Polka szturchana”. Miary wrażeń dopełnia piosnka „Głęboka studzienka”. Tak, to też Kilar!

$

Niedawno Irena Santor odkryła kurpiowską kolędę-kołysankę – „Uśnij, że mi uśnij” i wykonała ją z zespołem „Mazowsze”. Istne cudo! Mam nadzieję, że „Mazowsze” włączy ją do swego programu kolęd, z którymi leci do Francji.

$

Posłuchałbym muzyki lasu. Tak dawno tego nie robiłem. Marzył mi się kiedyś domek w lesie nad jeziorem albo nad morzem, ale niestety nie dorobiłem się go. Nie miałem i nie mam w życiu szczęścia do pieniędzy.

$

Spotkanie w większym towarzystwie z młodym jeszcze absolwentem słynnego Liceum im Narcyzy Żmichowskiej w Warszawie. W rozmowie okazuje się, że prawie niczego nie wie o patronce szkoły. Miałem wrażenie, że popełniam jakiś nietakt, przypominając jej postać. Jakże ciekawą! Onegdaj to samo przydarzyło mi się z osobnikiem, który maturę uzyskał w stołecznym Liceum im. Tadeusza Czackiego. Nie wiedział niczego o tymże patronie, ani o prowadzonym przez niego Liceum Krzemienieckim. Czułem, że się mu naraziłem, zagadując na ten temat. Teraz nie można młodych ludzi stresować ani nie daj Boże zawstydzać ich niewiedzą. Niewiedza jest cool.

$

Na murach osiedla Powstańców w podwarszawskich Łomiankach pojawiły się murale, które upamiętniają walczących w 1944 roku. Na ulicznych malunkach przedstawiono m. in pomnik Małego Powstańca, czy też znak Polski Walczącej, czyli słynnej „Kotwicy”. Okazało się jednak, że autor murali, zamiast Powstańców namalował kryminalistów z oddziałów Dirlewangera. Po prostu nie odróżnił na zdjęciu Powstańców od wrogów! I w rezulatacie w Łomiankach została przedstawiona scena walki dirlewangerowców na ul. Focha w stolicy. Warto podkreślić, że ta grupa ss-manów została oddelegowana w 1944 roku do tłumienia z wyjątkowym okrucieństwem Powstańców w Warszawie. Takich przykładów beztroskiej niewiedzy mogę podać o wiele więcej.

$

Profesor Tadeusz Gadacz – „Nie wygramy ze sztuczną inteligencją, tak jak najlepszy gracz GO nie wygra z komputerem. Pozostaje zatem oralność. Tylko żywe słowo jest gwarantem, że nie mamy do czynienia z maszyną. Mam też wrażenie, że czas zacząć ukrywać swoją wiedzę. Często po wygłoszonym gdzieś wykładzie słyszę pytanie: czy udostępni pan tekst w domenie publicznej. Udostępniam, ale mam coraz więcej wątpliwości. Nie tylko dlatego, że szukając kiedyś w Internecie pewnej sekwencji słów natrafiłem na znane mi zdania pochodzące z mojego wykładu, a następnie przeczytałem informację: jeśli chcesz odsłuchać więcej wyślij SMS, koszt… itd. Nie tylko dlatego, że niektóre moje definicje, np. głupoty, zostały przepisane w Wikipedii z „Leksykonu” PWN bez podania autorstwa. Przede wszystkim dlatego, że mam wrażenie, że im bardziej udostępniam swe myśli, tym bardziej sam staję się zbędny”.

$

Film „Wołyń” jest dziełem wybitnym. Pokazuje obiektywnie i przejmująco wydarzenia, jakie zaszły na tej ziemi w 1943 roku. Jest to dzieło potrzebne, bo niewiedza o Rzezi na Wołyniu jest wciąż wielka. Podobnie jak i niewiedza o Holokauście Polaków w latach 1937-38 na terenie tzw. Dzierżyńszczyzny i Marchlewszczyzny. Nawet dziennikarze wyspecjalizowani w sprawach polskich nie mają o niej pojęcia, jak miałem okazję niedawno się przekonać. Coraz mniej mam cierpliwości do osób bez świadomości historycznej.

$

Stanisław Jerzy Lec – „Czasem trzeba okres między przeszłością a przyszłością przeżywać w jakimś zastępczym czasie gramatycznym”.

 

Andrzej Józef Dąbrowski