„Oglądam Opole i nie wiem, czy się śmiać, czy płakać. To jest jakiś upadek kultury kompletny. Jarmark i żenada.”- taką refleksją podzieliła się z fanami Natalia Niemen, córka legendy polskiej piosenki. Artystka, która przez lata próbowała udowodnić, że potrafi śpiewać, a jak dotąd dorobiła się jedynie niezbyt pochlebnego przydomku „Natalia Nie-męcz”, choć krytycznie, to jednak szalenie trafnie oceniła 52. Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki. To, co się działo na scenie, przypominało słaby kabaret. Pierwszy, jubileuszowy koncert Skaldów, okazał się totalnym niewypałem. Prowadząca wieczór, Agata Młynarska, błyskała odważnym dekoltem, ale niekoniecznie intelektem, pytając np. braci Zielińskich o… nieślubne dzieci. Natomiast młodzi wykonawcy, bo trudno ich nazwać artystami, zarzynali kolejno przeboje świętujących 50 lat na scenie, Skaldów.
Pierwszy dzień festiwalu uratowała Magda Umer i wyreżyserowany przez nią koncert z piosenkami Jeremiego Przybory. Mądre, zabawne, kunsztowne teksty, świetna muzyka i brawurowa interpretacja artystów, to wszystko zatarło niemiłe wrażenie i przypomniało najlepsze czasy Opola. Szkoda tylko, że akurat wtedy spadł rzęsisty deszcz i widownię opuściła większość słuchaczy. O tych, którzy zostali, prowadząca wieczór napisała nazajutrz na Facebooku: „Tuż przed naszym wejściem na antenę zaczęło padać na dobre. Tłum pod parasolami czekał cierpliwie. Natomiast tłumek koło mnie nie czekał cierpliwie. Krzyczał, klął, niszczył scenografię, kolebał się, bo siedzieć nie chciał, a ustać nie był w stanie. Byli kompletnie pijani i chamscy. Myliłam się w co drugim zdaniu i cud, że nie zeszłam ze sceny. Chciałam przerwać przedstawienie, ale nie zrobiłam tego, bo miałam nadzieję, że ktoś wreszcie się nimi zajmie i wyprowadzi z amfiteatru. Nie stało się tak niestety.” Czyżby czarne chmury unosiły się nad opolskim festiwalem? Bo opary przetrawionego alkoholu i absurdu – z pewnością.

*
Coraz głośniej o kryzysie męskości. „Gdzie ci mężczyźni”- zastanawia się już nie tylko Danuta Rinn, ale największe umysły psychologiczne świata, z profesorem Zimbardo na czele. Coraz częściej pojawiają się głosy, że winę za obecny stan ponoszą… kobiety. A konkretnie matki. Jak zatem wychowywać chłopców, by wyrośli z nich fajni faceci? Monika Jaruzelska, córka Generała w Czarnych Okularach, opowiedziała w miesięczniku „Gala” o swoich doświadczeniach macierzyńskich: „Wpajam synowi patriarchalne zasady: że męskość to odwaga, siła, szlachetność i odpowiedzialność za słabszych. Żaden gender. Póki jeszcze wolno mi o sobie mówić „człowiek” a nie „człowieka”, nie pozwolę, by w imię rzekomej politycznej poprawności mężczyźni byli dewaluowani przez żeński szowinizm. Jestem feministką, choć do końca nie wiem, co to dzisiaj znaczy. W każdym razie z niepokojem patrzę, że zamiast równouprawnienia idziemy w stronę niszczenia wszystkiego, co zawiera choćby śladowe ilości testosteronu.”- wyznała odważnie Jaruzelska. I dodała: „Już obraca się to przeciwko kobietom. Trudno dziś o męskie wsparcie. Wyperfumowany metroseksualizm płaczący na komediach romantycznych boi się pająków, łupieżu i przebarwień szkliwa.” Trudno nie przyznać racji, ale jeśli remedium na „babskich facetów” mają być „prawdziwi macho”, o których Manuela Gretkowska pisała, że żyją w jaskiniach oświetlanych ekranami telewizorów, z maczugami piwa w ręce, a w wolnym czasie naparzają na stadionach – to chyba należy to jeszcze przemyśleć.

*
„Miała matka syna, syna jedynego, chciała go wychować na pana wielkiego” śpiewał przed laty polski z krwi i kości zespół Boys, o trudach macierzyństwa. Bywa, że skomplikowane relacje z synem, stają się tematem publicznym. Maciej Cybulski (l. 54), syn legendy polskiego kina, toczy batalię z matką (l. 81) na łamach tabloidów. „Nieudacznik”, „pijaczyna”, „bezczelny stary nierób”- jak nazywają go oburzeni internauci, domaga się finansowego zadośćuczynienia i… połowy mieszkania od schorowanej starszej pani. Lub- ewentualnie – lokalu socjalnego od miasta. „Na moim osiedlu na Mokotowie narkomanka z trójką dzieci dostała 37-metrowy lokal socjalny. A u mnie lekarze stwierdzili zmiany psychiczne w mózgu na skutek długotrwałego nadużywania alkoholu i ani renty nie mam, ani dachu nad głową”- żalił się Cybulski. „Gdzie tu jest sprawiedliwość? Przecież jestem obywatelem tego kraju i mam takie same prawa jak inni”. Sprawiedliwości najwyraźniej nie ma. Nie dość, że syn marnotrawny nie posiadł nawet krztyny talentu swego ojca, Zbigniewa Cybulskiego, to jeszcze szarga dziś jego dobre imię.

*
I na koniec coś optymistycznego. 9-latka z Waszyngtonu, Hailey Fort, pomaga bezdomnym. Wraz z rodziną buduje dla nich mobilne domy i karmi, m.in. wyhodowanymi w ogródku warzywami. Rezolutna Amerykanka za pośrednictwem strony GoFundMe zbiera pieniądze na pomoc potrzebującym. Na pytanie: dlaczego zajmuje się takim problemem, odpowiada krótko: „wszyscy powinni mieć miejsce, w którym mogą mieszkać”. Jak pisze światowa prasa – okazuje się, że w tym przypadku podstawowym budulcem jest… odrobina empatii i dobre serce.