Tymczasem nadeszła Jego Matka i bracia i stojąc na dworze, posłali po Niego, aby Go przywołać. A tłum ludzi siedział wokół Niego, gdy Mu powiedzieli: „Oto Twoja Matka i bracia na dworze szukają Ciebie”. Odpowiedział im: „Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?” I spoglądając na siedzących dokoła Niego, rzekł: „Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten jest Mi bratem, siostrą i matką”.
Mk 3, 31-35
Zatęskniło mi się za polityką, chociaż według niektórych to niewybaczalny grzech, gdy duchowny, jak to oni określają „miesza się do polityki”. Dlatego zacznę asekuracyjnie, od przytoczenia cytatów wybitnych osobistości na temat polityki: „Coś się jednak w świecie zmieniło. Dawniej błaźni walczyli o miejsce przy tronie; dziś walczą o tron!” (Janusz Wasylkowski). „Wszyscy chcielibyśmy głosować na najlepszego człowieka, ale on nigdy nie kandyduje” (Kin Hubbard). „Politycy mają skłonność do myślenia o następnych wyborach, a nie o następnym pokoleniu” (Ronald Reagan). „Politycy są wierni jak rzeki – trzymają się własnych koryt” (Michał Lech Sinico). „W polityce cała sztuka polega na tym, aby mieć dobre oczy i umieć wykorzystać ślepotę innych” (Emil Zola). „Ordery ułatwiają odróżnienie polityków od kelnerów (Erich Mende). „Gafa jest wtedy, kiedy polityk mówi prawdę” (Michael Kinsley). „Polityka to sztuka posługiwania się ludźmi, wmawiając im zarazem, że się im służy” (Louis Dumur). Lista podobnych aforyzmów jest bardzo długa. Zawierają one wiele prawdy o naszym życiu społecznym i trzeba być naprawdę człowiekiem wielkiej wewnętrznej prawości i siły, aby zajmując się polityką nie ulec jej wynaturzeniom i deprawacji.
Do takich refleksji skłonił mnie ostatni protest niepełnosprawnych w polskim Sejmie. Troska o niepełnosprawnych jest jednym z najważniejszych wezwań ludzkiej społeczności. Zaś dla wyznawców Chrystusa, to jeszcze jeden dodatkowy, czy raczej najważniejszy motyw pochylenia się nad niepełnosprawnymi i ich opiekunami. Jezus nie tylko współczuł biednym, ale też w konkretny sposób dawał dowód osobistego zainteresowania ich potrzebami. Razem z apostołami, z odłożonych pieniędzy wspierał ubogich rodaków. Ponadto zachęcał tych, którzy pragnęli być jego naśladowcami, by pamiętali o obowiązku pomagania osobom będącym w trudnej sytuacji. Bogatemu młodzieńcowi powiedział: „Sprzedaj wszystko, co masz i rozdaj biednym, a będziesz miał skarb w niebiosach; i chodź, bądź moim naśladowcą”. Po śmierci Jezusa apostołowie i inni Jego naśladowcy zawsze okazywali troskę o ubogich. Dzisiaj wyznawcy Chrystusa są także zobowiązani do czyniona tego niezalenie od regulacji państwowych w tej dziedzinie. Państwo powinno mieć na uwadze dobro całego narodu i dbać, aby na miarę możliwości budżetowych służyć całemu społeczeństwu, w tym także grupie niepełnosprawnych.
To co mnie najbardziej zbulwersowało w ostatnim proteście niepełnosprawnych to obrzydliwa hipokryzja niektórych polityków. Nagle zaczęli udawać wielkich obrońców niepełnosprawnych, a w rzeczywistości chcieli zbić kapitał polityczny na nieszczęściu drugiego człowieka, wykorzystując niepełnosprawnych i często niezbyt świadomych ich opiekunów. I tu jak najbardziej pasuje aforyzm Louisa Dumur: „Polityka to sztuka posługiwania się ludźmi, wmawiając im zarazem, że się im służy”.
Wśród polityków widziałem tych, którzy cztery lata temu zajadle atakowali kobiety protestujące w Sejmie z niepełnosprawnymi dziećmi, demaskowali, kto za nimi stoi i komu to służy. Lamentowali, że z Sejmu robi się chlew a niepełnosprawnych używa się jako „żywych tarcz”. A teraz, jako wielcy dobroczyńcy paradowali z wózkami niepełnosprawnych korytarzami sejmowymi, mówiąc, że walczą o ich prawa, a w rzeczywistości myśleli tylko o sobie, wykorzystując niepełnosprawnych do walki z opozycją polityczną, rządem, zarzucając mu bezduszność i okrucieństwo, nie bacząc na to, że ten rząd zrobił dla niepełnosprawnych więcej niż każdy inny. Wśród nich był także były prezydent, który, gdy miał władzę to nic nie zrobił dla niepełnosprawnych, tłumacząc infantylnie, że nie miał wtedy możliwości, a teraz, gdy nie ma władzy, ani autorytetu chce pomagać i bronić „uciemiężonych”. Atakując rząd chce poprawić swoją reputację. Ciekawa była reakcja jednej posłanki, obrończyni niepełnosprawnych. Gdy dowiedziała się, że strajk się skończył siarczyście zaklęła. Skończyła się możliwość wykorzystywania niepełnosprawnych dla swoich ambicji politycznych.
A teraz czas na pytanie: jaki to ma związek z dzisiejszą Ewangelią? Nauka Ewangelii nie jest oderwana od naszej rzeczywistości. Przez jej pryzmat mamy patrzeć na naszą codzienność. Każdy polityk, jeśli uczciwie doszedł do władzy pełni urząd z woli swego narodu. I jedynym celem działalności polityka ma być pełnienie woli narodu i pracy dla jego dobra, nawet gdy przyjdzie działać w opozycji. Wprowadzanie anarchii, podjudzanie przeciw państwu instytucji międzynarodowych jest działaniem na szkodę narodu. I to nie jest pełnienie woli narodu, a raczej realizowanie samego siebie, co trafnie ujmuje Michał Lech Sinico „Politycy są wierni jak rzeki – trzymają się własnych koryt”. Uczciwego polityka poznajemy nie po tym co mówi, ale po tym, czy pełni wolę narodu, a nie jakiś zagranicznych instytucji, dbając o jego dobro, wyrażajcie się w konstruktywnych działaniach.
Ewangelia na dzisiejszą niedzielę mówi o naszej przynależności do Chrystusa i Jego Kościoła. W tej przynależności nieważne są ordery, dystynkcje, odznaczenia, przypisanie do jakiejś grupy. Mają one wartość, o której mówi zacytowany wcześniej aforyzm: „Ordery ułatwiają odróżnienie polityków od kelnerów”. To co decyduje o przynależności do Chrystusa jest pełnienie woli Boga. Chrystus przyszedł, aby zbawić każdego człowieka, ale nie powiedział: każdy człowiek jest mi bratem i siostrą, czyli nie każdy przynależy do Niego. On powiedział: bratem i siostrą jest mi ten człowiek, który wypełnia wolę mojego Ojca. Bo jeśli ktoś nie pełni woli ojca, a przykazania zachowuje tylko wtedy, gdy jest to dla niego korzystne w wymiarze ziemskim, to taki człowiek choćby był ochrzczony i uważał się za chrześcijanina nie przynależy w istocie do Chrystusa i Jego Kościoła. Chrystus mówi, że czyniąc wolę Ojca stajemy się wobec Niego nie tylko bratem i siostrą, ale także matką. Matką stają się ci, którzy sprawiają, że Chrystus rodzi się w naszych sercach i przez nas w innych. Trafnie to ujmuje Adam Mickiewicz: „Wierzysz, że Bóg zrodził się w Betlejemskim żłobie! Lecz biada Ci, jeżeli nie zrodził się w tobie”.
W łączności z Chrystusem napełniamy się mocą, która czyni cuda, które są różne. Te najważniejsze wyrażają się w pełnieniu woli bożej. Trafnie to ujmuje poniższa historia. Przed laty żył opat, który był znany ze swej świętości. Pewnego razu przybył do niego z dalekich stron człowiek, który chciał spotkać świątobliwego męża. Po przybyciu został wprowadzony przez jednego z uczniów opata.
– „Słyszałem, że wasz opat jest świętym mężem” – powiedział przybysz.
– „To prawda” – odpowiada uczeń.
– „W naszym mieście żyje także świątobliwy mąż, który jest bardzo blisko Boga” – przechwala się przybysz.
– „Po czym to poznajesz?” – zapytał uczeń”.
– „Ponieważ czyni on cuda” – pada odpowiedź.
– „Naprawdę?”
– „A jakie cuda uczynił wasz opat?” – pyta przybysz.
– „Dokonał on bardzo wielu cudów” – mówi uczeń.
– „Z tego co słyszę, ludzie w twoim mieście uważają za cud to, co Bóg powinien uczynić, gdy opat o to prosi. Ale w naszym mieście my uważamy za cud to, co czyni świątobliwy mąż, gdy tego Bóg zażąda”.
ks. Ryszard Koper