Jezus, ukazawszy się Jedenastu, powiedział do nich: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Te zaś znaki towarzyszyć będą tym, którzy uwierzą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, a ci odzyskają zdrowie”. Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły.
Mk 16, 15-20

 

 

W czasie kazania w Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego kapłan powiedział: „Gdy umieramy nic nie zabieramy ze sobą z rzeczy materialnych. W niebie ludzie nie mają pieniędzy”. Kapłan zamilkł na chwilę, a zgromadzeni wierni w kościele w milczeniu rozważali te słowa. Aż tu nagle, nabożną ciszę przerwał podekscytowany głos małej dziewczynki: „Mamo, mamo my już jesteśmy w niebie”. Dzieci bardzo często konkretnie, w sposób materialny wyobrażają sobie rzeczywistość nieba. To co u dzieci uchodzi za normalne u dorosłych może budzić zdziwienie. Zapewne wielu z nas pamięta pierwszy lot człowieka w kosmos, który miał także wymiar ideologiczny. Sowieci chcieli wyprzedzić w tym technologicznym wyścigu USA i wykazać wyższość komunizmu nad kapitalizmem. Zgodnie z komunistyczną ideologią, tylko ustrój oparty na ateizmie umożliwiał postęp naukowy, czego dowodem było wysłanie w kosmos pierwszego satelity z Gagarinem na pokładzie przez komunistyczne państwo.

Gagarin tak wspomina swój pierwszy lot w kosmos: „Gdy tylko Wostok przebił się przez gęste warstwy atmosfery, zobaczyłem Ziemię. Patrzyłem to na niebo, to na Ziemię. Ostro rysowały się grzbiety gór, wielkie jeziora. Widać było i pola. Najpiękniejsze widowisko stanowił horyzont – jakby malowany wszystkimi kolorami tęczy pas oddzielający oświetloną promieniami słońca Ziemię od czarnego nieba. Widoczna była wypukłość, kulistość Ziemi”. Przypisuje mu się także słowa, które wtedy miał wypowiedział: „Patrzyłem i patrzyłem, ale nie zobaczyłem Boga”. Te słowa nie pasują do prywatnego życia astronauty, który dawał dowody przywiązania do rosyjskiej Cerkwi. Krótko przed słynnym lotem ochrzcił swoją córkę, a kilka lat później zaproponował odbudowanie Soboru Chrystusa Zbawiciela w Moskwie. Lot Gagarina wykorzystał Chruszczow do celów propagandowych. W czasie zebrania poświęconego propagandzie antyreligijnej powiedział: „Ktoś z was chce się uczepić Boga? Tu jest Gagarin, który poleciał w kosmos, ale Boga nie widział”. Materialne myślenie o niebie sprawia, że nigdy nie odkryjemy prawdziwego nieba, albo odnajdziemy jego fałszywy obraz.

 

Świat materialny może nam pomagać w odkrywaniu Boga i rzeczywistości nieba, ale nigdy jej nie zastąpi. Ksiądz arcybiskup Stanisław Wielgus tak wspomina swój udział w posiedzeniu naukowej Fundacji im. Aleksandra Humboldta: „Przydzielała ona rocznie około 200 stypendiów młodym naukowcom z całego świata i ze wszystkich kierunków wiedzy. Pamiętam prezydentem fundacji był wówczas Werner Heisenberg, słynny fizyk, laureat Nagrody Nobla. Pamiętam, jak w czasie spotkania w Monachium wygłosił do nas przemówienie, po którym nastąpiły pytania. Pewien Hiszpan zapytał go wprost: ‘Czy Pan wierzy w Boga?”. A on, najwybitniejszy wówczas fizyk na świecie, odparł: „Pierwszy łyk z pucharu nauki może cię uczynić ateistą, ale pamiętaj, na dnie tego pucharu czeka Bóg”. Kontynuując tę myśl wróćmy jeszcze do kosmosu. Wiele lat po locie Gagarina Amerykanie jako pierwsi wylądowali na księżycu. To najwyższe osiągnięcie techniki nie przesłoniło im Boga, nieba. W pewnym momencie Aldrin, jeden z członków załogi, przez radio zwrócił się do wszystkich słuchaczy o włączenie się w akt dziękczynienia w dowolny sposób: „Poprosiłem ludzi, żeby dziękowali na swój własny sposób i mam nadzieję, że zachowają to całe wydarzenie w pamięci, a poza drobnymi szczegółami czy technicznymi osiągnięciami dostrzegą kryjące się za nimi głębsze znaczenie: wyzwanie, misję, ludzką potrzebę, by je podejmować, i potrzebę, by dostrzec, że wobec Boga wszyscy tworzymy jeden rodzaj ludzki”. Byli jeszcze „wyżej” jak Gagarin, jednak to nie tylko nie przesłoniło im Boga, ale jeszcze bardziej ich utwierdziło w przekonaniu o Jego istnieniu. Świat stworzony, nauka wskazują na niebo, na Boga, jeśli jest inaczej, to wtedy warto zastanowić się nad powiedzeniem: „Gdy palec wskazuje niebo, tylko głupiec patrzy na palec”.

 

Spójrzmy teraz na niebo, o którym mówi Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. W Dziejach Apostolskich czytamy: „Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy jeszcze wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: „Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba”. Chociaż brzmi to bardzo materialnie, to trzeba pamiętać, że jest to obraz rzeczywistości, która spełnia się w sferze duchowej, tam, gdzie człowiek spotyka się ze swoim Bogiem. Phil Bosmans zwraca uwagę na bardzo ważny aspekt odkrywania nieba: „Tam gdzie w miłości ludzie stają się znowu ludźmi, otwiera się niebo nad ziemią”. Zaś Simone Weil zwraca uwagę na konieczność obecności Boga w naszej drodze do nieba: „Nie możemy zrobić ani kroku w stronę nieba. Taka podróż w pionie przekracza nasze możliwości. Jeśli jednak przez dłuższy czas patrzymy w niebo, przychodzi Bóg i zabiera nas do góry. Podnosi nas z łatwością”. Apostołowie wpatrywali się w niebo, aby napełnić się mocą do wypełnienia misji jaką im powierzył Chrystus: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!”.

 

Mamy być świadkami Chrystusa na miarę łaski otrzymanej od Niego: „Każdemu zaś z nas została dana łaska według miary daru Chrystusowego. On też ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami, aby przysposobili świętych do wykonywania posługi dla budowania Ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa”. W ten sposób nasze imiona zapisują się w niebie. Chrystus mówi: „Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, ale cieszcie się raczej, że wasze imiona są zapisane w niebie”. Pewien człowiek, chciał, aby jego imię pozostało w pamięci potomnych. Napisał zatem swoje imię na plaży, ale fale morskie rozmyły napis. Następnie wyciął swoje imię na drzewie, ale po pewnym czasie drzewo rozrastając się wymazało napis. W końcu wykuł swoje imię na kamieniu, ale kamieniarz rozbił kamień na kawałki. Wtedy ukazał mu się Jezus i powiedział: „Jesteś nierozsądny, chcąc utrwalić swoje imię na piasku, drzewie i kamieniu. Wypisz miłością swoje imię w sercach ludzi, a będziesz na zawsze zapamiętany”. Droga miłości jest drogą do nieba, drogą wypisania naszego imienia w niebieskich księgach.

 

ks. Ryszard Koper