Chcę Ci powiedzieć, że nic nie musisz…

Potrzebujesz wakacji. To pewne.

Zatrzymaj się Przyjacielu na moment, żeby zobaczyć za czym tak biegałeś/biegałaś w minionym czasie. Zmęczenie powoduje, że tracisz zdrowy osąd sytuacji. Wyjedź do Polski, za miasto albo poleć na egzotyczne wyspy by złapać dystans. To jest świetna okazja by gdzieś indziej zastanowić się czy wierzysz w Boga z przyzwyczajenia czy z przekonania.

Usiądź gdzieś spokojnie i zapytaj się siebie samego/siebie samej co przyprowadza Cię w niedzielę do kościoła?

Rutyna? Strach? Wiara? Tradycja?

Jezus w ewangelii mówi, że jeśli chcesz to możesz pójść za NIM. Nic nie musisz. Jeśli chcesz możesz GO posłuchać, zapytać, wyżalić się. Nie ma przymusu w wierze. Jest wolny wybór. Zawsze możesz wrócić… jeśli chcesz…

Na wakacjach jest więcej czasu.

Warto pomyśleć o ważnych duchowych sprawach, kiedy jesteś daleko od parafii i od proboszcza i nie musisz martwić się ile dać na tacę.

Zadaj sobie pytanie czy po urlopie chcesz żyć tak samo? Czyli rutynowa wizyta niedzielna w kościele bo tak wypada…

Czy chcesz takiej rutyny?

Bóg nas nie zmusza do niczego. Masz wolny wybór i jeśli uznasz na urlopie, że chcesz nadal być częścią niedzielnej wspólnoty ludzi pogubionych to wróć. Wtedy w tym Twoim zagubieniu jest mniej samotności. Będzie Ci łatwiej. Jeśli uznasz, że wracasz do Kościoła bo chcesz wraz z innymi równie pogubionymi iść dalej i głębiej w duchowym zmaganiu o bycie lepszym człowiekiem to super. Bóg już się cieszy na Twój powrót. Powiedz Mu, że jest dla Ciebie kimś ważnym.

Wracaj bezpiecznie z Twoich wakacji i niech Cię prowadzą tylko wielkie prawdy.
Trzymaj się dzielnie kimkolwiek jesteś drogi czytelniku!

Ojciec Paweł Bielecki