Rozmowa z Hanną Hartowicz organizatorką Festiwalu Filmów Polskich w Nowym Jorku.

– Trzynastka okazała się szczęśliwą liczbą dla organizatorów 13. Festiwalu Filmów Polskich w Nowym Jorku. Mówi się o sukcesie. A jak Ty to widzisz?

To, że festiwal dedykowaliśmy Andrzejowi Wajdzie miało znaczenie dla wszystkich, którzy znają i cenią jego filmy. Także dla amerykańskich widzów, którzy niewiele wiedzą o polskim kinie – Wajda jest znanym reżyserem.

Tak, uważam że Polish Film Festival był sukcesem! Trzynastka okazała się szczęśliwa! Festiwal musiał się udać, bo były dobre filmy, bo mamy świetną widownię, która jest z nami od lat i co roku jest większa… Myślę też, że co roku jest inaczej, lepiej i ciekawiej – widzowie to dostrzegają i lubią. W tym roku mieliśmy też gości z Polski: przyleciała Magdalena Cielecka i Maciej Marczewski ze Szkoły Wajdy! Zebrane przez lata doświadczenie jest nie bez znaczenia…

– Blasku festiwalowi w dniu otwarcia dodała obecność Martina Scorsese. Jak udalo się go pozyskać?
To, że Martin Scorsese przyjął moje zaproszenie było ważnym wydarzeniem w dziejach nypff. ale „dopomógł” mi w tym sam Mistrz, Andrzej Wajda…
Wajda był Patronem Honorowym festiwalu przez te wszystkie lata, co roku dodawał mi mi zapału i wiary, że to co robię ma sens i jest potrzebne. Mam piękne odręcznie napisane przez Niego listy i dedykacje z podziękowaniem za promocję polskiego filmu w USA. Pan Andrzej uważał, że „Nowy Jork jest dla polskiego filmu ważniejszy niż Hollywood.”

– Twoje kontakty z Wajdą mają długą historię.
Zanim przyjechałam do Stanów, trzynaście lat pracowałam w Polsce w Zespole Filmowym X, którego Wajda był szefem. Ten czas cenię sobie bardzo. Pracowałam jako drugi reżyser i reżyser obsady przy takich filmach jak „Wodzirej” i „Przesłuchanie“, które były zrealizowane w Zespole X, a Wajda był ich opiekunem artystycznym.

Wiedziałam też, że Martin Scorsese bardzo cenił Wajdę, znali się od lat, spotkali się kilkakrotnie w Stanach i w Polsce. Znali swoją twórczość. Martin Scorsese zna zresztą dobrze polską kinematografię. To, że „Pamiętnik znaleziony w Saragossie“ Wojciecha Jerzego Hasa dotarł do amerykańskich kinomanów, to przecież zasługa Scorsese. On też firmował przegląd filmów Szkoły Polskiej, który był prezentowany dwa lata temu w wielu amerykańskich miastach. Więc, kiedy po śmierci Andrzeja Wajdy postanowiłam dedykować nowojorski festiwal polskich filmów jego pamięci, postanowiłam poprosić Scorsese o to, żeby wziął udział w tym Tribute.

Myślałam, że skoro Martin Scorsese znał i cenił Wajdę, na pewno mi nie odmówi… Miałam racje, chociaż niektórzy mówili, ze to niemożliwe. A ja czułam, że jeśli uda mi się do niego dotrzeć, i nie będzie akurat robił filmu, to na pewno się zgodzi. Najtrudniejsze było samo dotarcie do „Martina” jak go nazywają jego współpracownicy, ale kiedy, po kilku tygodniach starań udało mi się „przebić” przez wszystkie „obwarowania”, kiedy przeczytał mój list, dostałam odpowiedź, że weźmie udział w naszym Tribute. Scorsese chciał też obejrzeć ostatni film Wajdy „Powidoki”.

– Scorsese, swoim wystąpieniem podbił serca publiczności obecnej na otwarciu Festiwalu.
Jego wystąpienie na Gali otwierającej NY Polish Film Festival, było rzeczywiście poruszające. To było po prostu niesamowite, że jeden najwybitniejszych amerykańskich reżyserów mówił o tym, jak wiele nauczył się od polskiego mistrza, jak wiele cytatów z filmów Wajdy jest w jego twórczości, a także o tym, że film „Popiół i Diament” jest w jego „dziesiątce” najwybitniejszych i najważniejszych filmów.

– „Popiół i Diament“ znalazł się także w repertuarze Festiwalu.
Tak i chociaż znam ten film doskonale, ale tak jak wiele osób, raz jeszcze go zobaczyłam i przeżyłam. I – tak jak Martin Scorsese – uważam, że to jest arcydzieło. A Wajda, kiedy robił ten film, nie miał jeszcze 30 lat! Scorsese powiedział mi, że chce zobaczyć wszystko, to znaczy wszystkie filmy, które były na naszym tegorocznym festiwalu! To też jest sukces!

– Jak wybierasz filmy, które pokazujesz na festiwalu? Czy masz dostęp do całej polskiej filmowej produkcji i wolną rękę? Czy istnieją jakieś ograniczenia?
Interesuje się, i wiem, co się dzieje w polskim filmie. Staram się być co roku na festiwalu polskich filmów w Gdyni, gdzie prezentowane są najnowsze polskie produkcje. To dla mnie bardzo cenne, jeśli mogę oglądać premiery filmów z publicznością i mieć obraz całej dorocznej polskiej twórczości filmowej. Wybieram takie filmy, które uważam za najlepsze, ale też myślę o naszej, nowojorskiej widowni. Często się zdarza, że filmy są zaproszone, albo czekają na ewentualne zaproszenie dużych, międzynarodowych festiwali, które wymagają premiery filmu. Wtedy musimy czekać z projekcją do następnego roku… Coraz częściej amerykańscy dystrybutorzy kupują polskie filmy, i wówczas z nimi muszę negocjować. Na tegorocznym festiwalu mieliśmy dwa filmy, które będą na amerykańskich ekranach. „Powidoki” Andrzeja Wajdy i „Córki Dancingu” Agnieszki Smoczyńskiej, które zostały zakupione do amerykańskiej dystrybucji!

– Festiwalowe jury (nie widzowie) najwyżej oceniło film „Zaćma” Ryszarda Bugajskiego o Julii Bristigerowej. Czy zgadzasz sie z tym werdyktem? Jak oceniasz inne festiwalowe filmy?
Jury festiwalu, składało się w połowie z Amerykanów i wybrało film Bugajskiego. Nagrodę za najlepszą Główną Rolę imienia Elżbiety Czyżewskiej, przyznano Marii Mamonie za rolę Bristigerowej w filmie Zaćma. Za najlepszą męską rolę, jury jednogłośnie nagrodziło Andrzeja Seweryna za kreację malarza Zdzisława Beksińskiego w filmie „Ostatnia Rodzina”.

Natomiast widzowie oddali najwięcej głosów na film Powidoki Andrzeja Wajdy (filmy Wajdy i Hasa były pokazywane poza konkursem), na drugim miejscu w ocenie publiczności znalazł sie film Jana P. Matuszyńskiego Ostatnia Rodzina oraz Popiół i Diament Wajdy.

Mnie osobiście bliski jest wybór widzów… Choć muszę przyznać, że tegoroczne nowe filmy były bardzo trudne w odbiorze. Wszystkie prawie odzwierciedlały atmosferę jaka jest teraz w Polsce.

Moi amerykańscy znajomi powiedzieli mi żartem, że powinniśmy dawać też nagrodę za „najlepsze smutne zakończenie”. Amerykańskie filmy nie są aż tak pesymistyczne, trudne i głęboko poruszające jak polskie… Dlatego na zakończenie pokazaliśmy komedię „Planeta Singli”.

– Twój festiwal mocno wpisał się już w kalendarz polonijnego i nie tylko, Nowego Jorku. Coraz więcej na nim polsko-amerykańskiej młodzieży. Wiadomo, że organizacja takiego przedsięwzięcia jest skomplikowana. Kto Ci pomaga?
Jest kilka osób i instytucji, z którymi współpracujemy od lat. Poza wolontariuszami mamy cały zespół, który pracuje przy promocji, PR, reklamie. Od lat współpracuję z Tomkiem Tomaszewskim, który prowadzi stronę internetową, jest świetnym partnerem w pracy i menedżerem, mamy też wspaniałych drukarzy, wielką pomoc ze strony naszego oficjalnego sponsora – Żywca, i innych sponsorów, wśród nich przede wszystkim wymienię Polsko Słowiańską Federalną Unię Kredytową, która funduje bilety na Festiwal swoim członkom!
Jeśli chodzi o wolontariuszy to niektórzy są z festiwalem od lat, często potem przychodzą z rodzinami, czy znajomymi jako widzowie. Utrzymujemy kontakt przez lata… Młodzi widzowie polskiego pochodzenia przyprowadzają swoich amerykańskich przyjaciół. Młodzież lubi nasz festiwal, co mnie oczywiście bardzo cieszy, bo poznają polskie kino zarówno nowe, jak i klasykę. Na przykład Popiół i Diament, film znany i bliski mojemu pokoleniu, był dla wielu tegorocznych młodych widzów „odkryciem”.

– Interesującym artystycznie punktem Festiwalu, są informujące o nim plakaty. Jak sięgnę pamięcią wstecz, każdy był małym dziełem sztuki.
Co roku staramy się o ciekawy plakat. Mieliśmy plakaty autorstwa Andrzeja Pągowskiego, Rafała Olbińskiego, Natalii Olbińskiej, Ryszarda i Daniela Horowitzów! Autorka tegorocznego plakatu – Dorota Kidziak – jest absolwentką warszawskiej ASP. Mamy też pięknie zaprojektowany biuletyn przez Katarzynę Kozerę.

– Festiwal, to nie tylko wysiłek grupki pasjonatów ale także koszty.
I związany z nimi ból głowy, bo chciałoby się, żeby Festiwal miał wartą tego wydarzenia oprawę. Jeszcze raz wrócę więc do sponsorów, bo to miłośnicy kina i przyjaciele. A więc niezawodny Żywiec, który w tym tym roku oprócz tradycyjnie towarzyszącego festiwalowi piwa ufundował super nagrody dla naszych widzów. Mamy solidne wsparcie PSFCU, Konsulatu w Nowym Jorku i innych prestiżowych instytucji polonijnych. Mamy też nowych sponsorów, dzięki Instytutowi Adama Mickiewicza z Warszawy mogliśmy zaprosić na Festiwal gości, a dzięki Zygmuntowi Rolatowi oraz firmie Trident, mogliśmy zorganizować Galę otwarcia, Tribute dla Andrzeja Wajdy i recepcję w jednym z najbardziej prestiżowych kin w Nowym Jorku – Directors Guild of America. Są też oczywiście sponsorzy medialni, wśród nich Kurier Plus. Wszystkim serdecznie dziękujemy!

– Jaki rodzaj pomocy jest Ci najbardziej potrzebny?
Zależy nam bardzo na tym, żeby o polskim kinie dowiedziała się jak największa widownia w Nowym Jorku, tak więc PR i reklama medialna są dla nas bardzo istotne. Zależy nam też na tym, żeby festiwal odbywał się w prestiżowych miejscach Nowego Jorku. W tym roku były to trzy ważne kina Directors Guild of America, na 57 ulicy, gdzie odbyła się uroczystość otwarcia i Tribute dla Wajdy, MoMA, gdzie w ramach festiwalu pokazaliśmy „Jak być kochaną” Jerzego Wojciecha Hasa, i Anthology Film Archives, kino znane w od lat naszym widzom i wszystkim nowojorczykom.

Ważni są też goście, aktorzy, reżyserzy, ale zaproszenie ich to poważny wydatek. Mam jednak nadzieję, że uda nam się w przyszłości zaprosić więcej osób.

– Jak myślisz 14 Festiwal Polskich Filmów w Nowym Jorku, to…?
Najpierw muszę głęboko odetchnąć. Odpisać na zaległe listy i maile. Podziękować wszystkim, którzy nam pomogli w tym roku! Postawiliśmy sobie poprzeczkę bardzo wysoko! Wiem, ile pracy nas czeka w przyszłości, ale wierzę, że następny festiwal będzie równie udany.

– Dziękuję za rozmowę

Zofia Kłopotowska