Zmarł Witold Pyrkosz. O śmierci aktora poinformowano na oficjalnej stronie serialu „M jak miłość”: „Odszedł cudowny Człowiek, nasz wspaniały Mistrz i wielki Przyjaciel. A wraz z nim odeszła cząstka każdego z nas… Pozostaje ogromna pustka, nieopisany smutek i żal. Dziękujemy Ci Witku za każdą piękną chwilę. Będziemy bardzo tęsknić i nigdy nie zapomnimy”- napisali współpracownicy. Aktor urodził się 24 grudnia 1926 roku. Ukończył Państwową Wyższą Szkołę Aktorską w Krakowie. Zagrał ponad sto ról w teatrze, kinie i na małym ekranie. Największą popularność zawdzięcza kreacjom serialowym: Wichury w „Czterech pancernych i psie”, Pyzdry w „Janosiku”, Józefa Balcerka w „Alternatywach 4” i Lucjana Mostowiaka, w rolę którego wcielał się 17 lat. „Pyrkosz potrafił grać w sposób dyskretny i jednocześnie dobitny, niejednokrotnie pokazując „drugie dno” postaci. W swojej aktorskiej karierze nie grał amantów, częściej obsadzano go w rolach czarnych charakterów, sporadycznie także występował w repertuarze romantycznym. Grał głównych bohaterów, ale równocześnie świetnie sprawdzał się w rolach drugoplanowych i epizodycznych”- pisali krytycy. Prywatnie był skory do żartów, często w wywiadach opowiadał anegdotę z serialu „Czterej pancerni…”, kiedy próbując ruszyć czołgiem usłyszał: „Pyrkosz, pyrkosz, a nie jedziesz”. Nie lubił uczyć się dłuższych tekstów na pamięć, na planie korzystał ze skomplikowanego systemu ściągawek.

W dniu śmierci aktora, Teresa Lipowska nie potrafiła ukryć wzruszenia podczas telewizyjnego wywiadu. „Kiedy weszłam na plan i zobaczyłam to krzesło na którym on zawsze siedział za stołem Mostowiaków… puste… nie można było grać”- mówiła łamiącym się głosem. Serialowa żona spędziła z Pyrkoszem wiele dni, które składały się na lata wspólnej pracy przy „M jak miłość”. „Byliśmy w bardzo życzliwych stosunkach, sporo o sobie wiedzieliśmy, wiele godzin spędziliśmy razem czekając na zdjęcia. To był człowiek zamknięty bardzo, ale wyciągałam czasem z niego jakieś radości czy smutki”- wyznała. „Wielki profesjonalista, nigdy się nie skarżył, że jest chory, że jest zmęczony, że za gorąco, za zimno. Za to wielki szacunek.. nie mówię o jego talencie, o wszystkich rolach które zagrał…To jest szok, jeszcze się tego nie spodziewałam”- mówiła przez łzy.

„Był wybitnym aktorem o szerokiej gamie różnorodności, potrafił być i dramatyczny, i komediowy, był człowiekiem pogodnym i kochał życie” – powiedział Jerzy Trela, który z Pyrkoszem grał m.in. w serialu „Janosik”.

Aktor był laureatem wielu wyróżnień. Otrzymał między innymi Super Wiktora, Telekamerę w kategorii Najlepszy Aktor w 2005 roku i Nagrodę Specjalną „Złote Spinki” w plebiscycie Telekamery 2007. Odznaczono go Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Złotym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. W 2014 roku aktor odebrał Nagrodę Specjalną Prezesa Telewizji Polskiej oraz Nagrodę Honorową – statuetkę Jańcia Wodnika na Ogólnopolskim Festiwalu Sztuki Filmowej Prowincjonalia.

Miał 90 lat. I – jak pisali fani serialu „Alternatywy 4”-„niezły był z niego herbatnik”.

*

„Widziałem to miasto w wielu wcieleniach. Ostatnie nie jest moim ulubionym. Zrobiło się przeraźliwie drogo i snobistycznie”- mówi o Nowym Jorku Filip Pągowski, światowej sławy grafik, autor kultowego logo marki Comme Des Garcon (czerwone serce z oczami), wieloletni współpracownik „New Yorkera”, syn legendy polskiego plakatu Henryka Tomaszewskiego i malarki Teresy Pągowskiej. W 1980 roku mając dwadzieścia parę lat wylądował na Manhattanie. „Wszystko przez rodziców. Jako dziecko dużo z nimi podróżowałem. Złapałem bakcyla odkrywcy, chciałem poznawać świat inny od polskiej rzeczywistości lat 70., w której dorastałem”- wyjaśnia. „Na piątym roku ASP wziąłem urlop dziekański i najpierw pojechałem do Paryża. Pracowałem w knajpie, zarobiłem trochę forsy. Dość niespodziewanie dostałem wizę amerykańską. Nie miałem planu, żeby zostać na stałe. Młody człowiek jest naiwny, odważny, głupi. To razem daje energię, która pozwala odnaleźć się w takiej sytuacji. Wsiąkłem”- wspomina. Nowy Jork pod koniec lat 70. był miastem na skraju bankructwa. „Całe dzielnice były wypalone, zrujnowane. Ale za to było tanio, co dla mnie i wielu przybyszów z daleka miało ogromne znaczenie”- tłumaczy Pągowski. I z rozrzewnieniem wspomina trudne początki: „Przez pierwszy rok mieszkałem kątem w garderobie teatru Beacon na Broadwayu. Akurat była zima, a budynek ogrzewano tylko podczas koncertów- raz, dwa razy w miesiącu. Pamiętam, że grejpfruty, które trzymałem w pokoju, zamarzały przez noc. To było dzikie życie. Ale podobało mi się”- śmieje się. Pągowski uparł się, że będzie pracować w zawodzie, jako grafik i ilustrator. „Patrząc wstecz nie wiem, dlaczego to było dla mnie takie ważne, ale było”- zastanawia się. „Nie miałem ze sobą nic, musiałem więc popracować nad portfolio. A potem zacząłem chodzić po wydawnictwach, redakcjach, wytwórniach płytowych, gdzie się dało”- wspomina. Na początku lat 90. Pągowski zdobył wymarzoną pracę w „New Yorkerze”. „Przez sześć lat pracowałem tydzień w tydzień, miałem między innymi stałą kolumnę do ilustrowania. Pracy było naprawdę dużo”- wspomina. „To był moment, w którym wreszcie poczułem się pewnie. Poczułem się doceniony, zyskałem poczucie pewności siebie jako twórca”. Milowym krokiem w karierze był kontrakt z awangardową japońską marką, dla której stworzył rozpoznawane na całym świecie logo. Dziś nadal pracuje dla światowych gigantów, projektuje okładki płyt dla znanych muzyków, wystawia. Mieszka na stałe w Polsce- do kraju wrócił 6 lat temu- choć, jak sam przyznaje, trudno go tam zastać. „W dzisiejszych czasach projektant może pracować w dowolnym miejscu na świecie”- mówi. „Moich klientów nie obchodzi, czy wyślę im projekt z Nowego Jorku, czy z Koluszek”. Dlatego jest ciągle w podróży. Również artystycznej.

*

Kolejny sukces na koncie Janusza Kapusty, zaprzyjaźnionego z naszą redakcją nowojorskiego artysty. Jego K-dron został oficjalnym logo polskiej wystawy na międzynarodowych targach przemysłowych w Hanowerze. Co więcej, obecna na inauguracji premier Beata Szydło i Angela Merkel otrzymały w prezencie broszki w kształcie słynnej jedenastościennej bryły odkrytej przez Polaka. Gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów!

Weronika Kwiatkowska