Bywa, że spotykam się z osobami, które irytują się faktem, że ich bliscy nie widzą życia tak jak oni je widzą.
Chcielibyśmy biec z kropidłem za każdym, kto nie wyznaje wiary tak jak my. Tymczasem w przeżywaniu wartości zawsze będziemy sami. Wynika to z faktu, że każdy z nas jest w innym punkcie wiary, życia, oczekiwań i rozczarowań. Mamy też różne charaktery. Nasz egoizm umrze pół godziny po nas – taki jest silny.
Najwięcej napięć bierze się z krótkowzroczności emocjonalnej. Żyjemy zbyt skoncentrowani na sobie, dlatego źle znosimy własne porażki.
Frustrujemy się bo uważamy, że nasi bliscy stoją w miejscu.
Zdajmy więc sobie sprawę, że nie wszyscy stoją w miejscu – wybrali po prostu inny środek lokomocji. Można przecież dojechać/dojść do Nieba w tempie jakie jest nam „wygodne”. Ważne, żeby dotrzeć.
Meta a nie tempo jest miernikiem naszych zmagań. Trzeba nam do niej dotrzeć, żeby móc powiedzieć za św. Pawłem, „bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem…”
Frustrujemy się, gdyż chcielibyśmy „procesyjnie” z całą rodziną wejść do Nieba, by „pochwalić” się Bogu ilu to bliskich przyprowadziłem.
Nie, nie tak to będzie…
Powalcz przede wszystkim o siebie, o Twoją duchową kondycję, bliskim zostaw tylko Twój przykład. Zostaw im jakiś ślad Ciebie… i nie martw się, czy dotrą. Zostaw te zmartwienia Bogu inaczej – będzie bezrobotny…
On znajdzie tych, których kochasz, tak jak znalazł Ciebie bo być może ktoś kiedyś oddał Twoje sprawy Niebu… i nawet o Tym nie wiesz.
Niewidzialnych duchowych przyjaciół poznasz dopiero po tamtej stronie, gdyż Niebo to czas jaki spędzimy w z tymi, których kochamy…
Życzę Ci Przyjacielu tylko dobrych natchnień. Nie marnuj czasu na „doglądanie” Facebooka: kto, co, kiedy, gdzie, z kim i za ile. Wpadnij na kawę do prawdziwych przyjaciół by zobaczyć jak się mają i daj im więcej czasu, może jadą/idą wolniej, ale ważne, że chcą iść bo są też i tacy co nawet nie chcą ruszyć w drogę. I za nich, jak będziesz w metrze czy w samochodzie, westchnij w modlitwie.
Bóg by dokonać cudu przemiany życia naszych bliskich potrzebuje Ciebie i mnie… Zatem głowa do góry, będzie dobrze jeśli wierzysz w NIEGO a nie tylko w siebie…
O. Paweł Bielecki