Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź się już napełniła. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: „Nauczycielu nic Cię nie obchodzi, że giniemy?”. On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: „Milcz, ucisz się”. Wicher uspokoił się i nastała głęboka cisza”. Wtedy rzekł do nich: „Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże brak wam wiary!”
Mk 4, 37-40
W samolocie obok kapłana siedziała kobieta. Z powodu burzy samolot wpadł turbulencje, gwałtownie opadając w dół i wznosząc się do góry. Przerażona pasażerka zwróciła się do kapłana: „Niech ksiądz coś zrobi z tą burzą”. Kapłan spojrzał na nią i powiedział: „Ja jestem tylko sprzedawcą” i wskazując palcem do góry dodał: „Zarząd jest tam”.
Ewangelia na dzisiejszą niedzielę przenosi nas nad Jezioro Galilejskie, do jednego z najpiękniejszych zakątków Ziemi Świętej, o którym urodzony w 37 roku historyk żydowski Józef Flawiusz pisał: „Jest tak żyzna, że nie ma rośliny, która by tu nie krzewiła się, a jej mieszkańcy uprawiają wszelkie gatunki. Umiarkowany klimat jest odpowiedni dla różnych rodzajów. Drzewa orzechowe, które wymagają w porównaniu z innymi roślinami większego chłodu, rosną tam w ogromnej ilości, a dalej palmy, które potrzebują gorącego klimatu, oraz drzewa figowe i oliwne, bliższe tym, dla których wskazana jest łagodniejsza aura. Można by rzec, że natura przejawia jakąś szczególną ambicję, żeby na siłę ściągnąć na jedno miejsce przeciwne sobie gatunki albo że jest to jakieś szlachetne współzawodnictwo pór roku, z których każda jakby ubiegała się o tę okolicę”.
Zielone wzgórza przytykane kolorowymi kwiatami są przepiękną oprawą dla niezwykłej urody Jeziora Galilejskiego, którego błękitno-zielonkawa tafla wody najczęściej jest spokojna. Ale czasami jezioro gwałtownie się burzy. Jezioro otaczają strome zbocza gór, z wyjątkiem części południowej i północno-wschodniej. Z północnej strony wpływa do niego rzeka Jordan, a wypływa z południowej. Latem temperatura wody dochodzi nawet do 33° C. Wysoka temperatura, niskie położenie tafli wody i wysokie zbocza górskie są powodem pojawiania się nagłych i gwałtownych burz.
Zacytowany na wstępie fragment Ewangelii opisuje taką burzę. Apostołowie byli przerażeni jak kobieta z cytowanej na wstępie anegdoty. Budzą Jezusa, prosząc o pomoc. Wiedzą, że Jezus jest w „zarządzie”. Jego słowa mają moc. On może uciszyć burzę na morzu. Chrystus ucisza burzę, wypełniając pokojem serca zatrwożonych apostołów.
Z lękiem mamy do czynienia nie tylko w czasie wielkiego kryzysu, czy nieszczęścia. Jest on także obecny w naszym codziennym, zwykłym życiu. Lękamy się, że może nie wystarczyć nam pieniędzy na codzienne utrzymanie, na nasz chleb powszedni. Lękamy się o wiele rzeczy, które nigdy się nie zdarzą, takich jak wypadki, choroby, kradzież, bezrobocie, porażki, spóźnienie, brak ulubionego programu telewizyjnego, utrata zwierzaka i wiele innych. Lista nie ma końca.
Najczęściej sami tworzymy sytuacje, które napełniają nasze serca lekiem. Ma wiele racji Osho, współczesny hinduski guru, nauczyciel i mistrz duchowy, gdy mówi: „Ludzie nieustannie stwarzają problemy z niczego. Rozmawiałem z tysiącami ludzi o ich problemach; ani jeden z nich nie był prawdziwy. Prawie wszystkie były wymyślone, nie miały odbicia w rzeczywistości. Bez problemów czujesz się pusty. Proszę, spójrz na to, co robisz, na te wszystkie nonsensy. Najpierw tworzysz problem, a potem szukasz rozwiązania. Zastanów się, dlaczego je tworzysz. Rozwiązanie problemu leży już na początku – nie twórz go. Stwarzane problemy stają się źródłem różnego rodzaju lęków”.
Oczywiście w naszym życiu są także problemy, których nie wymyślamy, przychodzą one do nas z zewnątrz. Używając ewangelicznej przypowieści jako przenośni możemy powiedzieć, że w łódź naszego życia uderzają fale, które budzą lęk i przerażenie, tak jak to było w przypadku apostołów. Przerażeni apostołowie budzą Jezusa, a On ucisza burzę, rozwiązuje ich problem. Uciszenie burzy nie było najważniejsze. Istota tej przypowieści kryje się w słowach Jezusa: „Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże brak wam wiary!” Najważniejsza jest nasza wiara.
Chrystus nie uciszy każdej burzy, która uderza w łódź naszego życia. Nie zawsze uciszy burzę nieuleczalnej choroby, a na pewno nie uciszy burzy śmierci, która zawsze niesie lęk i obawę. We wszystkich sytuacjach życiowych, a szczególnie w tych dwóch ostatnich ważna jest wiara, że w naszej łodzi jest Chrystus. Gdy Mu zaufamy, uwierzymy możemy być pewni, że mimo szalejących burz naszego życia płyniemy we właściwym kierunku i nasza łódź nie zatonie.
Możemy być pewni, że szczęśliwie dopłyniemy do portu naszego zbawienia.
Poniższa historia mówi jak ważna jest wiara w rzeczywistości doczesnej.
W czasie II wojny światowej, Żyd ukrywał się przed hitlerowcami w kryjówce pod podłogą w domu polskiej rodziny. Wspomina, że czasami był na skraju załamania psychicznego, ale wytrzymywał dzięki wierze w Boga. Napisał: „Wierzę w słońce, nawet gdy nie widzę jego światła. Wierzę w miłość, nawet gdy nie czuję jej dotyku. Wierzę w Boga, nawet kiedy milczy”.
Nasza wiara w Boga dotyka naszego umysłu, naszej woli i naszych serc. Są to niejako trzy wymiary wiary w życiu uczniów Chrystusa. Pierwszy etap wiąże się poznaniem Jezusa. Jeśli kogoś kochamy, to chcemy o nim wiedzieć jak najwięcej, poznać go. W Chrystusie poznajemy najpełniejszą miłość i stąd rodzi wyznanie wiary w Niego.
Święty Tomasz Apostoł nie mógł uwierzyć w zmartwychwstanie Chrystusa, ale po spotkaniu ze Zmartwychwstałym wyznał: „Pan mój i Bóg mój”. Poznanie Chrystusa i wyznanie wiary poprowadzi nas na jej drugi etap, o którym pisze św. Jakub w swoim liście: „Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy sama wiara zdoła go zbawić?” Wiara ma przybierać formę czynu inspirowanego miłością. Trzeci wymiar wiary przybiera formę całkowitego zawierzenia, zaufania Bogu.
Pielgrzymi z Nowojorskiego Klubu Podróżnika odwiedzili w ostatnim czasie grób księdza Dolindo Ruotolo, neapolitańskiego kapłana, który żył i zmarł w opinii świętości, spisał niżej przedstawioną, a zainspirowaną przez samego Pana Jezusa, naukę o oddaniu się Panu Bogu. „Dlaczego zamartwiacie się i niepokoicie? Zostawcie Mi troskę o wasze sprawy, a wszystko się uspokoi. Zaprawdę powiadam wam, że każdy akt prawdziwego, ślepego i całkowitego oddania się Mnie rozwiązuje trudne sytuacje. Oddanie się Mnie nie oznacza zadręczania się, wzburzenia, rozpaczania, a później kierowania do Mnie modlitwy pełnej niepokoju, abym podążał za wami. Oddanie się, oznacza zamianę niepokoju na modlitwę. Oddanie się oznacza spokojne zamknięcie oczu duszy, odwrócenie myśli od udręki i poddanie się Mnie, bo tylko dzięki Mnie poczujecie się jak dziecko uśpione w objęciach matki, gdy pozwolicie, abym mógł przenieść was na drugi brzeg”.
ks. Ryszard Koper