Od zeszłego tygodnia cały świat żyje piłką nożną. Część mieszkańców nowojorskiej Polonii nagle zapadła na chorobę kibica i w środku dnia zwalnia się z pracy, żeby obejrzeć mecz reprezentacji. Ulice się wyludniają, a z okien mieszkań na Greenpoincie i Ridgewood słychać bojowe okrzyki, oklaski lub przeciwnie – słowa dezaprobaty wyrażone jednym, dosadnym wyrazem na pięć liter.

Nikt już nie pamięta o skandalu, który podczas ceremonii otwarcia mundialu w Rosji wywołał Robbie Williams. Brytyjski piosenkarz wykonał cztery piosenki – „Let Me Entertain You”, „Feel”, „Angels” oraz „Rock DJ”. I właśnie podczas ostatniego numeru nagle podszedł do kamery i po słowach „if you think I did this for free” (z ang. „jeśli myślicie, że zrobiłem to za darmo”) wystawił środkowy palec. Gest wokalisty wywołał spore zamieszanie. Publiczność na stadionie Łużniki oraz kilkadziesiąt milionów widzów na całym świecie zamarło. Amerykańska stacja Fox nie czekając na wyjaśnienie, przeprosiła za niefortunne zachowanie gwiazdora. Okazało się jednak, że rozpoznawany na całym świecie znak wyrażający pogardę wywołał prawdziwą burzę.

Już sama decyzja o wzięciu udziału w występie została uznana za kontrowersyjną. „Jest wiele możliwości zarabiania pieniędzy przez Robbiego Williamsa, ale sprzedawanie się rosyjskiemu dyktatorowi nie powinno być jednym z nich. Wstydź się” – napisał przedsiębiorca i aktywista Bill Browder na wieść, że gwiazdor zaśpiewa podczas gali. Dlatego większość komentujących widzi w geście piosenkarza ripostę na krytykę, która spadła na niego przed rozpoczęciem imprezy. Inni twierdzą, że środkowy palec był tak naprawdę pokazany prezydentowi Rosji, który znany jest ze swojej niechęci do środowiska LGBTQ, mocno wspieranego przez Williamsa. A może był to manifest polityczny, coś na kształt słynnego gestu Kozakiewicza? – zastanawiają się komentatorzy. „Nie mam pojęcia, co chciał przekazać Robbie Williams swoim gestem. Jako odpowiedzialny za choreografię, nie planowałem tego” – stwierdził Illia Averbukh, drugi reżyser ceremonii otwarcia w rozmowie z agencją RIA. „Jestem pewien, że gest nie miał nic wspólnego z Rosją. Williams na pewno nie chciał obrazić naszego kraju” – dodał. Piosenkarz nie wydał żadnego oświadczenia. Jaka kara spadnie na organizatorów ceremonii otwarcia – tego się pewnie nigdy nie dowiemy.

 

*

 

We wtorek Polacy rozegrali swój pierwszy mecz na mundialu. Starcie z Senegalem okazało się porażką biało – czerwonych. Zanim jednak stoczyli pierwszy bój, piłkarze relaksowali się w miejscowym delfinarium. Decyzja trenera Nawałko okazała się dość kontrowersyjna. Kinga Rusin, dziennikarka znana z działalności na rzecz zwierząt, zamieściła na instagramie bardzo przejmujący wpis: „Serio? Nasi piłkarze „relaksowali” się w delfinarium??? Jak można się relaksować w delfinarium wiedząc to, co cywilizowany świat wie już od dawna!? Delfinaria to miejsce powolnej śmierci, w strasznych cierpieniach jednych z najpiękniejszych, najdelikatniejszych i najrozumniejszy ssaków na Ziemi! To miejsce gdzie na ich cierpieniu zarabia się kasę! A to wszystko dla rozrywki i „relaksu” bezrefleksyjnej gawiedzi! Jaki to przykład dla milionów młodych fanów, dla których nasi piłkarze to prawdziwi bohaterowie i wzór do naśladowania!?” – grzmiała Rusin. „Delfiny w delfinariach najczęściej pochodzą z krwawych połowów w Taiji w Japonii oraz z Wysp Salomona, co pokazał oscarowy dokument „Zatoka delfinów”. Na każdego złapanego delfina przypada co najmniej kilka innych zabitych (nawet dziesięć osobników), połowa nie przeżywa stresu w transporcie i „procedur adaptacyjnych”, kolejne umierają w ciągu dwóch lat, wreszcie te najbardziej odporne dożywają w niewoli średnio sześć lat (na wolności ok 20 lat). Delfiny na wolności nurkują do głębokości 300 metrów i przepływają dziennie do 200 km. W niewoli zamknięte są na kilkunastu metrach płytkiego basenu. W konsekwencji muszą zaprzestać używania swojego kluczowego zmysłu – echolokacji bo ultradźwięki odbite od ścian basenu powodują ich dezorientację i nasilają tylko stres. Pamiątkowe zdjęcie z delfinem na brzegu basenu to dla niego tortura, szczególnie kiedy leży na brzegu basenu z ogonem do góry (ulubiona poza turystów). To stan, w którym w nienaturalnej pozycji ma przeciążone wnętrzności. Jednocześnie przeżywa silny stres, gdyż kojarzy mu się to z wyrzuceniem przez morze na brzeg – sytuacją będącą dla niego śmiertelnym zagrożeniem.

W niewoli delfiny są karmione mrożonkami, więc by uzupełnić niedobory wody wpycha się im do pysków szlauch z wodą. Na wolności nie piją wody, bo płynów dostarczają im upolowane ryby. Szkodzi im skład chemiczny wody (bo często nie jest to woda morska), hałas muzyki oraz urządzeń filtracyjnych. Bezpośrednim efektem takiego środowiska są choroby skóry i oczu oraz stres, depresja i agresja. W cywilizowanych krajach delfinaria się zamyka” – przekonywała dziennikarka. Fani reprezentacji wydawali się mniej radykalni w ocenach pisząc, że pewnie w Soczi nie było innych atrakcji turystycznych, więc nie chcąc obrazić organizatorów, piłkarze skorzystali z zaproszenia do wodnego parku ze zwierzętami.

Niestety, to nie jedyna przykra wiadomość na temat traktowania w Rosji zwierząt. Na kilka dni przed mundialem internet obiegły zdjęcia setek wolnożyjących psów i kotów, które zostały zabite, by „oczyścić ulice na przyjazd gości z Zachodu”. Nagrania zarejestrowano m.in. w Wołgogradzie i Samarze. „Rozpoczyna się straszliwa czystka. Strzelają do psów nabojami z środkami uspokajającymi, które je unieruchamiają, a następne umierają one po 15 minutach w wyniku uduszenia” – powiedziała „The Telegraph” Olga Korzinina z fundacji „Dog’s Life”. Po tym jak wstrząsające filmy z egzekucji obiegły świat, szef komisji do spraw ochrony środowiska Władimir Burmatow w specjalnym liście wezwał rosyjskiego ministra sportu, by powstrzymał masowe egzekucje zwierząt i znalazł bardziej humanitarne rozwiązanie. „To kwestia reputacji naszego kraju. Nie jesteśmy tak dzicy, by masowo zabijać zwierzęta na ulicy, wrzucać ich zakrwawione zwłoki do samochodów i wywozić za miasto” – grzmiał Burmatow. Pismo nieco poprawiło sytuację, ale wolontariusze zgodnie przyznają, że działanie podjęto zbyt późno. Cztery lata temu, przed igrzyskami w Soczi, władze rosyjskie w podobnie brutalny posób pozbyły się problemu bezpańskich zwierząt. Wtedy wybuchł międzynarodowy skandal, który niczego nie nauczył Rosjan. „11 rosyjskich miast utonie w krwi wolnożyjących zwierząt. Urzędnicy oprócz szalonej chęci zabicia chcą prześladować i niszczyć wszystko, co żyje” – grzmią wolontariusze i chcą, by FIFA wzięła odpowiedzialność za poczynania rosyjskich władz, a także dopilnowała, by podobne bestialskie praktyki nie zdarzały się przy okazji organizowania kolejnych mistrzostw świata w piłce nożnej.

 

Weronika Kwiatkowska