Gdy wszystkie sposoby zawiodą, owijanie się folią spożywczą i przykładanie liści kapusty nie pomoże, na ostry trening nie ma czasu ani ochoty, a sezon bikini zbliża się nieubłaganie – pozostaje metoda drastyczna. Albo jaja tasiemca, albo skalpel. Mariah Carey wybrała rozwiązanie chirurgiczne i poddała się operacji zmniejszenia żołądka. W trzy miesiące zrzuciła 13 kilogramów i nareszcie może cieszyć się płaskim brzuchem, który – jak wmawiają kobietom media od wielu lat – jest jedynym wyznacznikiem atrakcyjności. Na najnowszych zdjęciach diwa pręży się na ściankach i wygina w powabnych pozach, zadowolona ze „spektakularnej przemiany”. Podobno niezadowoleni są tylko graficy, którzy odchudzali piosenkarkę w Photoshopie. Zostali bez pracy.

 

*

 

Joanna Szczepkowska pokazała pośladki. Nagie. Kilka lat temu. Jednak nadal mówi się o incydencie podczas spektaklu reżyserowanego przez Krystiana Lupę, jak o jednym z najważniejszych artystycznych wystąpień artystki. Znana z ciętego języka i bezkompromisowości aktorka, która 1 maja skończyła 65 lat, nie boi się trudnych tematów. Kiedy kilka lat temu podczas występu w telewizji powiedziała, że w branży teatralnej istnieje homoseksualne hobby, a geje są faworyzowani i dużo łatwiej otrzymać im rolę, posypały się na Szczepkowską gromy. Równie głośno było o jej konflikcie z Krystyną Jandą, z którą występowała na scenie Teatru Powszechnego. Gdy Szczepkowską wybrano do rady artystycznej, Janda postanowiła odejść i założyła własny Teatr Polonia. Do dzisiaj nie szczędzą sobie złośliwości i na łamach prasy wbijają mniejsze, albo większe szpile.

Dużo mniej mówi się o dorobku artystycznym aktorki, która w 1975 roku ukończyła warszawską PWST i od razu trafiła na scenę Teatru Współczesnego oraz plan filmowy. Podczas zdjęć do „Con amore” Jana Batorego, za który otrzymała Złotą Kamerę w kategorii „debiut aktorski” poznała swojego męża – Mirosława Konarowskiego. Choć przez lata mówiono, że uczucie narodziło się podczas wspólnej pracy, Szczepkowska zdecydowanie zaprzecza. „Do dziś, kiedy oglądam zdjęcia z tego filmu, zwłaszcza to, gdzie stoimy razem, patrząc na siebie, zastanawiam się, co oboje pomyślelibyśmy, gdyby nam wtedy ktoś powiedział, że będziemy małżeństwem. Odesłalibyśmy go chyba do wariatkowa” – żartuje. „W czasie kręcenia „Con amore” myśmy się w ogóle nie znali. Nie zamieniliśmy ze sobą chyba ani jednego zdania. Widywałam Mirka wcześniej na korytarzach Szkoły Teatralnej, był kolegą z młodszego roku i kiedyś zagadnął mnie, czy mogę pożyczyć mu męską koszulę, w której zagrałam Arlekina. Nawet nie pamiętam, czy pożyczyłam, czy nie. To wszystko” – zapewnia aktorka. Para doczekała się dwóch córek, ale związek zakończył się rozwodem. Szczepkowska nie wyszła ponownie za mąż. W wywiadach podkreśla, że jest „samowystarczalną kobietą, która do szczęścia nie potrzebuje mężczyzny”.

Aktorka z wielką pasją oddaje się pisaniu. Szczególnie dużo miejsca poświęca na badanie losów swojej rodziny. Dziadkiem aktorki był Jan Parandowski, wybitny eseista, pisarz i tłumacz, autor do dziś omawianej w szkołach „Mitologii”. W książce „Kto ty jesteś? Początek sagi rodzinnej” przybliżyła czytelnikom losy słynnego przodka, między innymi odsłaniając kulisy trzymanego w tajemnicy ślubu z Ireną Helcel, studentką, dla której Parandowski porzucił żonę. „Córka Parandowskiego, Roma, ukończyła szkołę teatralną, lecz gdy w 1953 roku wyszła za aktora Andrzeja Szczepkowskiego (który wielką popularność zdobył zwłaszcza dzięki roli Henryka Kamińskiego w „Wojnie domowej”), zrezygnowała z grania i zajęła się domem. Mała Joanna dorastała w inteligenckiej, artystycznej atmosferze – dziadkowie dbali o rozwój duchowy wnuczki, dzięki ojcu poznała zaś teatr od podszewki. Ale przyznawała też, że jej relacja z rodzicami pozostawiała wiele do życzenia” – czytamy. Szczepkowska podsumowuje to, w taki sposób: „Dzieci aktorów mają dziwne dzieciństwo. Normalnie dom tworzy się głównie wieczorami, tymczasem o tej godzinie mój dom pustoszał. Tata znikał przed osiemnastą. Rano miał próby, w ciągu dnia jakieś radio, telewizja, a wieczorem, kiedy się najbardziej potrzebuje tej rodzinnej chemii… Koniec, drzwi otwarte, zamknięte, tupot po schodach i tyle” – mówiła w jednym z wywiadów.

Trudny, konfliktowy charakter aktorki, sprawia, że rzadko oglądamy ją na ekranie. Mówi się, że Szczepkowska nie uznaje żadnych kompromisów, a częste krytykowanie kolegów po fachu sprawia, że w środowisku ma niewielu przyjaciół. „Nie mam o to żalu” – mówi. „Nie jestem osobą, która może patrzeć głęboko w oczy producentowi i myśleć, co powie” – przyznaje. Taki już los outsiderów.

 

*

 

„Cuda się zdarzają! Doda odnalazła Boga i odzyskała spokój ducha” – donosi prasa. Podobno piosenkarka „znana z ostrych wypowiedzi, wyuzdanych strojów, śmiałych póz i rozwiązłego życia erotycznego”, twierdzi, że przeszła metamorfozę i jest kompletnie innym człowiekiem. Wcześniej, wielokrotnie, próbowała się nawrócić, ale zawsze coś lub ktoś stał na przeszkodzie. „Pochodzę z wierzącej rodziny i tak zostałam wychowana. Kiedy miałam przebłyski, żeby spróbować znowu się otworzyć i na przykład zaśpiewać kolędę w moim kościele, to nie pozwolono mi. Odsunięto mnie od wiary na wiele lat” – mówi piosenkarka. Niebagatelny wpływ miał na Dorotę Rabczewską związek Nergalem, muzykiem który wielokrotnie był oskarżany o satanizm. Mimo, że za każdym razem sąd go uniewinniał, utarło się, że lider grupy „Behemot” to diabelskie nasienie. Kiedy jednak na drodze wokalistki zaczęli pojawiać się ludzie, którzy okazywali jej bezinteresowne wsparcie, Doda dostrzegła światełko w tunelu. „Emil Stępień (mąż piosenkarki – red.) na początku zaciągał mnie raz na jakiś czas do kościoła. Teraz to nasz niedzielny rytuał” – wyznaje gwiazda. „Trochę to trwało, ale znów czuję w sobie spokój ducha. To nic złego przyznać się, że życie nam go zabrało, bo sztuką jest go na nowo odzyskać.” – przekonuje. I dodaje: „Chodzę do kościoła, bo mam taką potrzebę. Przyszedł taki moment w moim życiu, że mam przesyt całego świata szołbiznesowego i złych emocji, które nim rządzą. Tu każdy dla każdego wilkiem. Jestem serdeczną osobą i zaczęłam sama nie lubić tego, kim się staję” – mówi Rabczewska. „Co mi daje taka cotygodniowa msza? Bardzo dużo. To moment, że mogę się oczyścić ze wszystkich minusów, które daje szołbiznes i pozbyć się tego. Wyciszyć się, ułożyć sobie hierarchię wartości. Dojrzałam do tego dopiero po trzydziestce. Chcę być lepszym człowiekiem” – deklaruje. Z decyzji Dody cieszy się ksiądz Janusz Koplewski, spowiednik gwiazd „Jestem niezwykle dumny i wzruszony. Modliłem się za nią” – mówi. I potwierdza, że jeśli Doda zmieniła swoje myślenie i postępowanie, to istotnie, można to nazwać… nawróceniem. „Ona jest fantastyczną kobietą, piękną, zdolną, teraz zagrała w filmie. Jej nawrócenie to jest coś pięknego. Teraz podziękuję panu Bogu, że zbłąkana owieczka nawróciła się”. Oby tylko „cudowne przemienienie” Dody nie było jedynie zabiegiem marketingowym, służącym wypromowaniu nowej płyty.

 

Weronika Kwiatkowska