Z Chrystusem pogrzebani jesteście w chrzcie, w którym też razem zostaliście wskrzeszeni przez wiarę w moc Boga, który Go wskrzesił. I was, umarłych na skutek występków i „nieobrzezania” waszego grzesznego ciała, razem z Nim przywrócił do życia. Darował nam wszystkie występki, skreślił zapis dłużny, przygniatający nas nakazami. To właśnie, co było naszym przeciwnikiem, usunął z drogi, przygwoździwszy do krzyża.

 
Kol 2, 12-14

 

Tytułowe słowa wypowiedziała znana gwiazda polskiej telewizji Danuta Dunin-Holecka, która po pięciu latach wróciła do głównego wydania „Wiadomości” w Telewizji Polskiej. Takie przekonanie wyrasta z głębokiej wiary, o której mówi na portalu „Idziemy. com. pl”: „Wiara jest dla mnie nieodłącznym elementem każdej sekundy mojego życia. Nie ma momentów, w których odłożyłabym wiarę na bok. Kiedy wchodzę do budynku na Placu Powstańców, pozostawiam za progiem poglądy polityczne. W czasie programu muszę być obiektywna wobec wszystkich gości. Ale z wiarą jest już zupełnie inaczej. Wiara w Boga jest we mnie, w moim sercu. Wierzę przecież nie tylko w niedzielę podczas Mszy Świętej”. Jest to wiara wyniesiona z rodzinnego domu i pogłębiona w prywatnym Liceum Sióstr Nazaretanek. Jest to także wiara testowana przez życie. Ta wiara dyktowała jej te słowa: „Dzięki modlitwie dostaję wszystko. Mówię: Panie Boże Ty wiesz, co jest dla mnie dobre. A ja przyjmuję Twoje propozycje”. Pisze, że wiele razy doświadczała potęgi modlitwy. Jej syn zaraził się w szpitalu gronkowcem złocistym. Lekarze dawali mu nikłe szanse na przeżycie. „Ani na moment się nie załamałam. Wymodliłam jego zdrowie” – powiedziała dziennikarka. Wspomina także inne wydarzenie. Kiedyś rozbolał ją ząb, a wieczorem miała prowadzić „Wiadomości”. Nie znajdując zastępstwa pojechała z opuchniętą twarzą do telewizji. Tak wspomina ten moment: „Ból był nie do zniesienia. Panie Boże, pomóż mi na czas programu. I nagle ból odszedł. Po ‘Wiadomościach’ wrócił”. Gdy modlitwa zostaje wysłuchana według naszych pragnień i słów, tak łatwo odczuwamy jej skuteczność i potęgę.

 

O wiele trudniej doświadczyć potęgi naszej modlitwy, gdy spełnia się ona inaczej niż nasze pragnienia. Musimy przejść nieraz trudną i bolesną drogę, aby doświadczyć najgłębszego pokoju spełnionej modlitwy. Doświadczyła tego młoda kobieta, która zachorowała na raka. Patrząc na dzieci i męża w szczerej i gorącej modlitwie prosiła Boga: „Boże błagam Cię, daj mi łaskę uzdrowienia. Tak bardzo jestem potrzebna swoim dzieciom i mężowi”. Nie było godziny, aby ta natarczywa modlitwa nie szturmowała bram nieba. Mijały dni żarliwej modlitwy, a jej ciało coraz bardziej słabło. Rak atakował coraz to nowe organy. Lekarze nie dawali już szansy wyleczenia. A natarczywa modlitwa wracała bolesną łaską uzdrowienia duszy. Młoda kobieta zaakceptowała zbliżającą się śmierć i zaczęła odkrywać piękno i wartość każdej darowanej godziny życia. Odczuła niespotykaną dotąd głębię i moc miłości do męża. To niosło ogromną radość, nawet w cieniu śmierci. Doświadczyła ogromnej łaski zbliżenia się do dzieci, a szczególnie do najstarszej córki, z którą miała najtrudniejsze relacje. Niesamowita bliskość i miłość do dzieci niosły wewnętrzne ukojenie. Mimo postępującej choroby, kobieta zaczyna żyć pełnią życia, której wcześniej nie znała. Ceni sobie każdą chwilę, którą dzieli z kochającą ją rodziną. Odchodzi do wieczności pełna miłości do świata i rodziny, odchodzi otoczona pięknem kochającej rodziny. Gdy na wieki zamknęła oczy na jej twarzy malował się spokój i najbliżsi widzieli nawet uśmiech na jej twarzy; zapewne był to uśmiech do świata, który liturgia pogrzebowa mówi: „gdzie nie będzie już smutku i narzekania”. Jest to także wysłuchana modlitwa, którą w pełni zrozumiemy, gdy będziemy oglądać twarzą w twarz Tego, który w dzisiejszej Ewangelii uczy nas modlitwy Ojcze nasz, w której powtarzamy słowa, pomagające nam zrozumieć sens spełnionej modlitwy: „Bądź wola Twoja, jako w niebie tak i na ziemi”.
W kontekście tak wysłuchanej modlitwy możemy lepiej zrozumieć słowa Chrystusa z dzisiejszej Ewangelii zachęcające nas do wytrwałej modlitwy: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu zostanie otworzone”. Chrystus dla zobrazowania tej prawdy używa przykładu wziętego z życia: „Jeżeli któregoś z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą”. Te słowa Jezus wypowiedział w kontekście modlitwy Ojcze nasz, której nauczył uczniów. Św. Tomasz z Akwinu tak pisał o tej modlitwie: „Modlitwa Pańska jest najdoskonalszą z modlitw. W niej prosimy nie tylko o to, czego możemy słusznie pragnąć, ale także w kolejności, w jakiej należy tego pragnąć. Modlitwa Pańska nie tylko uczy nas prosić, ale także kształtuje wszystkie nasze uczucia”. Jest to modlitwa ważna nie tylko z tego względu, że nauczył nas jej Chrystus, ale że jest także wzorem wszystkich innych modlitw, które kształtują nasze poprawne relacje z Bogiem. Dlatego powinna być odmawiana w duchu głębokiej kontemplacji i skupienia, aby słowa tej modlitwy ogarniały nasz umysł i nasze serca. W rozumieniu tej modlitwy mogą być bardzo pomocne słowa świętych i osób oddanych Bogu.

 

Wyrażenie „Bóg Ojciec” nigdy nikomu nie było objawione. Gdy sam Mojżesz zapytał Boga, kim On jest, usłyszał inne imię. Nam to imię zostało objawione w Synu, bo imię to zawiera nowe imię Ojca” /Tertulian/. „Rzeczywiście, Bóg, który nas przeznaczył do przybranego synostwa, upodobnił nas do chwalebnego Ciała Chrystusa. Odtąd więc, jako wszczepieni w Chrystusa, słusznie jesteście nazywani ‘namaszczonymi’ /św. Cyryl Jerozolimski/. „Ojcze nasz jest spojrzeniem na samego Boga, wielkim płomieniem miłości. Dusza roztapia się w nim i pogrąża w świętym miłowaniu oraz ufnie, ze szczególną i pobożną czułością rozmawia z Bogiem jak ze swoim własnym Ojcem” /św. Jan Kasjan/. „Zupełnie słusznie słowa ‘Ojcze nasz, któryś jest w niebie”, rozlegają się z serc sprawiedliwych, w których Bóg mieszka jak w swoim przybytku. Przez to również modlący się będzie pragnął, by mieszkał w nim Ten, którego wzywa” /św. Augustyn/. „Prosimy Boga, by święcił swoje imię, gdyż przez świętość zbawia On i uświęca wszelkie stworzenie. Chodzi o imię, które daje zbawienie upadłemu światu, ale prosimy, by to imię Boże było uświęcone w nas przez nasze życie. Bo jeśli dobrze żyjemy, imię Boże jest błogosławione; ale jeśli źle żyjemy, jest ono znieważane. Modlimy się więc, abyśmy byli godni stać się świętymi, jak święte jest imię naszego Boga” /św. w. Piotr Chryzolog/. „Królestwo Boże może oznaczać samego Chrystusa; Tego, którego pragnąc wzywamy każdego dnia i którego przyjście chcemy przyśpieszyć swoim oczekiwaniem. Jak jest On naszym Zmartwychwstaniem, ponieważ w Nim wszyscy zmartwychwstajemy, tak może On być również Królestwem Bożym, bo w Nim będziemy królować” /św. Cyprian/. „Jednocząc się z Chrystusem, możemy stać się z Nim jednym duchem, a przez to pełnić Jego wolę; w ten sposób będzie ona urzeczywistniać się doskonale zarówno na ziemi, jak i w niebie” /Orygenes/.

 
„Tym, którzy szukają Królestwa i sprawiedliwości Bożej, przyrzeka On udzielić wszystkiego w nadmiarze. W rzeczywistości wszystko należy do Boga: temu, kto posiada Boga, nie brakuje niczego, jeśli sam należy do Boga” /św. Cyprian/. „Bóg nie przyjmuje ofiary podzielonych braci. Poleca im odejść od ołtarza i pojednać się najpierw ze swoimi braćmi. Najwspanialszą ofiarą dla Boga jest nasz pokój, zgoda, jedność całego wiernego ludu w Ojcu, Synu i Duchu Świętym” /św. Cyprian/. „Bóg nie ma zamiaru zmuszać do dobra, gdyż chce mieć do czynienia z istotami wolnymi. W pewnym sensie kuszenie ma coś z dobra. Nikt – poza Bogiem – nie wie, co nasza dusza otrzymała od Boga, nawet my sami tego nie wiemy. Kuszenie to ukazuje, byśmy w końcu poznali samych siebie i dzięki temu pokazali swoją nędzę oraz składali dziękczynienie za dobra, jakie kuszenie nam ukazało” /Orygenes/. „Pan, który zgładził wasz grzech i przebaczył wasze winy, jest gotowy strzec i chronić was przed zakusami diabła, walczącego z wami, aby nieprzyjaciel – źródło wszelkich przewinień – nie zaskoczył was. Kto powierza się Bogu, nie obawia się Szatana” /św. Ambroży/.