Z Bartkiem Remisko, o nowym sezonie Polskiego Instytutu Kultury w Nowym Jorku, czteroletniej kadencji, która właśnie dobiega końca oraz planach na przyszłość- rozmawia Weronika Kwiatkowska

00

fot. Weronika Kwiatkowska

 

Nowy sezon w PCI zapowiada się nader interesująco. Ale też niektóre propozycje mogą być uznane za dość kontrowersyjne. Pozwolisz, że zaczniemy właśnie od nich.

–  Książka Anny Bikont „My z Jedwabnego”. Amerykańskie wydanie nosi tytuł „The Crime and The Silence” czyli „Zbrodnia i milczenie”. To trudny temat, na który większość Polaków, również mieszkających w Stanach Zjednoczonych, reaguje bardzo emocjonalnie, żeby nie powiedzieć- histerycznie. Jak Instytut zamierza odpierać zarzuty o działanie na szkodę wizerunku Polski – które z pewnością się pojawią?

Dyskusja nad zbiorową pamięcią i praca, którą wykonują Polacy i Polska trwa od 1989. I ma to ogromną wartość. I dla Polaków i dla Żydów i dla Amerykanów. Ale nie tylko. Dotyczy to również Francuzów czy innych nacji, które podobnie jak Polska rozliczają się ze swoją przeszłością, swoimi narodowymi fobiami, demonami  i grzechami. Pokazujemy, że do własnej historii nie podchodzimy wybiórczo, a tym bardziej, że jej nie zakłamujemy, jak miało to miejsce chociażby ze zbrodnią wojenną w Katyniu, tym co się działo na Wołyniu i w czasie Akcji Wisła, czy historią niemieckiej ludności cywilnej na ziemiach odzyskanych, tuż po wojnie. Mówimy o tym wszystkim wreszcie otwarcie i jest to niezwykle ważne. Umieszczamy te trudne wydarzenia zawsze w kontekście tamtych czasów: wojny, stosunków społecznych w międzywojniu oraz tego jaki wpływ ma to na naszą teraźniejszość.  Życie żydowskie odradza się w Polsce, coraz bardziej doceniamy naszą wieloetniczność, w Warszawie powstało Muzeum Historii Żydów Polskich, a w Gdyni Muzeum Emigracji. Doskonale wiemy, że od historii nie da się uciec, następne pokolenia powinny starać się ją zrozumieć, przepracować, po to by wyciągnąć wnioski na przyszłość. Istotne jest to np. w kontekście obecnej sytuacji z imigrantami w Europie i dyskusji, która się toczy w Polsce, Niemczech i w innych krajach Europy. Jako Polacy bardzo szybko zapominamy, że sami w czasie wojny uciekaliśmy do Persji, Indii, Meksyku, do innych krajów okupowanej wojennej Europy czy chociażby do USA. Również po wojnie, zarówno z przyczyn politycznych, ale też czysto ekonomicznych. Historia się powtarza, i mówiąc dość wojnie, mówmy dość jakiejkolwiek dyskryminacji opartej na etniczności, seksualności czy religii. W końcu Polska szczyci się byciem krajem katolickim, Francja mimo swojej laickości jest najstarszą córką kościoła, i przywiązana jest do wartości republikańskich Wolność-Równość-Braterstwo. Czas chyba, żebyśmy też postępowali zgodnie z tym, co głosimy i w co wierzymy. Historia Jedwabnego pomaga zrozumieć lepiej i dzisiejszych Polaków i Żydów, a sama książka Anny Bikont jest świetnie napisana i udokumentowana, gdyż autorka prowadziła bardzo rzetelną kwerendę. Książka zdobyła wiele nagród w kraju i za granicą, a teraz ukazuje się w jednym z lepszych amerykańskich wydawnictw:  Farrar, Straus and Giroux. A tak na marginesie, ostatnio byliśmy partnerem promocji książki Agaty Tuszyńskiej o Wierze Gran. Książka opowiada tragiczną historię życia pieśniarki, polskiej Żydówki, która odeszła zapomniana zarówno przez Żydów jak i Polaków. Tuszyńska stara się naświetlić co się tak naprawdę mogło stać i dlaczego. Nie oceniając, ani nie sugerując niczego. W tych wojennych historiach wciąż niestety możemy się odnajdować sami, indywidualnie ale też grupowo.

Stosunki polsko- żydowskie to ciągle niezagojona rana. W ofercie PCI pojawia się również cykl filmów o Holocauście- m.in. wstrząsający dokument Pawła Łozińskiego „Miejsce urodzenia” czy- oscarowa, ale w Polsce budząca liczne kontrowersje, „Ida” Pawła Pawlikowskiego. Rozumiem, że to propozycje skierowane głównie do Amerykańskiej publiczności, jednak- w wielu przypadkach- pokazujące Polaków w niekorzystnym świetle, częściowo mogące utwierdzić przeciętnego, amerykańskiego widza w przekonaniu, że wszyscy Polacy to zaciekli antysemici. Jaka myśl przyświeca idei, by kolejny raz rozdrapywać tę ranę?

Może na wstępie powiem, że naszym odbiorcą nie do końca jest ten przysłowiowy „przeciętny” Amerykanin. Programy adresujemy do ludzi szukających wiedzy i odpowiedzi na swoje pytania. Zainteresowanych Polską, naszym regionem, Europą, kulturą i myślą społeczno-polityczną. Nigdy naszą ambicją nie było docieranie do wszystkich, staramy się docierać do środowisk opiniotwórczych, do studentów. Polska to kraj o jednak dość skomplikowanej dla amerykańskiego odbiorcy historii , przede wszystkim tej wojennej i powojennej. Polska wciąż kojarzona jest w USA z Shoah , socjalizmem i Solidarnością.  To takie pojęcia-wytrychy i takie trochę rozumienie nas na skróty. Dlatego pokazujemy, jak tylko prosto możemy, czym Polska i Polacy są naprawdę. Ważnym krajem europejskim i o dużych zasługach dla światowego dziedzictwa, również współcześnie.  Chcemy tez pokazać, że Polska to dużo więcej niż cmentarz i kraj zniszczony przez powojenną historię. I że zimna wojna dawno się skończyła (śmiech). My nie rozdrapujemy ran, ale też nie zamiatamy niewygodnych spraw pod dywan. Osobiście uważam, że trzeba jak najwięcej i jak najbardziej szczerze rozmawiać, dyskutować, wyjaśniać, szukać odpowiedzi, poznawać ewentualne przyczyny różnych ludzkich postaw i zachowań. Doskonale wiemy, że Polska i Polacy stali się też ofiarami globalnych polityk, Hitlera i Stalina, ale też w jakimś stopniu ustaleń powojennych, i o tym też trzeba mówić. Kiedy mowa o trudnych kwestiach, zwracamy uwagę, że w czasie wojny wszyscy są ofiarami. Wraz z naszymi amerykańskimi i polskimi partnerami próbujemy zrozumieć różne sprawy, również pogromy, które miały miejsce na okupowanych przez Niemców ziemiach polskich, działalność szmalcowników itd. Ale równocześnie  poruszane są przez nas tematy żydowskiej policji w Getcie, kolaboracji Żydów z okupantem, brak wsparcia, ze strony amerykańskich Żydów dla swoich sióstr i braci z wschodnioeuropejskich sztetli, czy zaangażowania niektórych Żydów w aparat władzy w Polsce powojennej. Podobnych tematów jest bardzo dużo i praca nasza trwa już od 15 lat, od kiedy istnieje IKP w Nowym Jorku.

 

Z drugiej strony- promocja filmu Sławomira Grünberga o Janie Karskim. Czy sylwetka bohatera, o którym czytamy, że jest „uniwersalny, ponadczasowy” może stać się wzorem dla współczesnego, młodego nowojorczyka?

 

Na pewno ważne, żeby się o tym, co Jan Karski zrobił dla ludzkości jeszcze więcej osób dowiedziało. Karski jest jednak bohaterem tragicznym, nie udała się jego misja, ale bezsprzecznie jest zwycięzcą moralnym, bez względu na reakcje Aliantów na jego doniesienia, i z pewnością można dopatrzyć się w jego brawurowych działaniach profilu typowo hollywoodzkiego bohatera, tyle, że bez happy-endu. Ta historia to gotowy scenariusz na film akcji z przesłaniem. Oprócz Karskiego byli tez i Witold Pilecki, Irena Sendlerowa, Żegota i setki polskich Sprawiedliwych. O nich wszystkich też mówimy. Amerykanie widzą dzięki temu, że historia naszego kraju jest wielowymiarowa, i że amerykański sposób postrzegania rzeczywistości: biało-czarne, dobre-złe kompletnie się nie sprawdza. Podziwiam pragmatyczność Ameryki, jej umiejętność sprocedurowania wszystkiego, opisania w instrukcji, ale historii nie da się postrzegać zero-jedynkowo. Zresztą coraz częściej widać to w nowych interpretacjach tego co się w USA działo i dzieje dziś, np. dyskryminacje, napięcia rasowe, zasadność wojen prowadzonych przez USA, etc.

 

Spotkanie z Wojciechem Jagielskim i jego książka „Wypalanie traw”, która właśnie pojawia się na amerykańskim rynku, może stać się pretekstem do rozmowy o tym, co dzieje się obecnie w Europie. Jak zapatrujesz się na kwestię uchodźców i na reakcję polskiego rządu w tej sprawie? Rozumiesz obawy protestujących na ulicach, którzy nie zgadzają się na przyjęcie „islamskich terrorystów” czy raczej wstydzisz się za ich małoduszność?

Za długo mieszkałem w Paryżu i w Brukseli, żeby podzielać do końca obawy, o których tak dużo się teraz mówi w Polsce, która – pamiętajmy – tak pokochała kebaby i fajki wodne (śmiech). Oczywiście rozumiem te obawy, ale nie wierzę też, że jako kraj jesteśmy tak atrakcyjni dla imigrantów jak chociażby Niemcy, Holandia czy Francja. Ale od 2004 r. jesteśmy członkiem UE i problemy Europy są też naszymi problemami. To jest pytanie o wartości, które wyznajemy. Papież Franciszek pięknie mówi o problemie uchodźctwa we współczesnym świecie. Politycy na pewno powinni go uważniej słuchać, z pewnością  odniesie się do tego w czasie swojego pobytu w ONZ w Nowym Jorku i Filadelfii.  Zapominamy też o jednym, imigranci to też ogromna korzyść dla starzejącej się Europy: nowa energia, nowe pomysły, nowi konsumenci, młodość. Zobaczmy jak ważni dla USA w historii byli Polacy. Polacy i Polki budują, sprzątają, pracują w bankach, w restauracjach, na uniwersytetach, opiekują się dziećmi i osobami starszymi, pracują w amerykańskich firmach i instytucjach. Polacy – często uchodźcy polityczni ale też ekonomiczni kiedyś – dziś wspierają rozwój USA. Mieszkam od czterech lat w Nowym Jorku, gdzie ta niezwykła mieszanka etniczna, kulturowa ma – jak sami wiemy- wiele zalet. Cały świat jest tutaj, w tym Polacy, i czy to przeszkadza? Zresztą popatrzmy jak Polacy świetnie funkcjonują w krajach Europy Zachodniej. Uważam, że powinniśmy dać kredyt zaufania imigrantom, a na pewno wykazać się miłosierdziem, w granicach oczywiście możliwości naszego państwa. Pamiętajmy, że ci ludzie uciekają od wojen, od prześladowań, tak jak kiedyś my. Należy im się wsparcie, pomoc. Ale zgadzam się też, że musimy pamiętać również o naszych rodakach ze Wschodu, których historia tak źle potraktowała.

 

Zmieniając temat… W tym roku świętujemy 250- lecie Teatru i 100. urodziny Tadeusza Kantora. Która z propozycji teatralnych ma szansę zrobić największe zamieszanie na nowojorskiej scenie?

 

Od razu pozwolę sobie odesłać do naszej strony internetowej i najnowszej broszury programowej. Proszę również śledzić nas na Facebooku. 30 września serdecznie zapraszamy na bezpłatny wykład Davida A. Goldfarba na temat Tadeusza Kantora i żydowskich wątków w jego twórczości do New York Public Library. Co prawda największe prezentacje teatralne mamy już za sobą, Uroczystość i Psychosis TR Warszawa w St. Ann’s Warehouse, ale planujemy też mniejsze projekty w tym sezonie:  Komuny Warszawa i Teatru Polskiego z Bydgoszczy. Ważne również są dwie pozycje nt. polskiego teatru: Loose Screws: Nine New Plays from Poland pod redakcją Dominiki Laster oraz The Theatre of Tadeusz Kantor, pod redakcja Kathleen Cioffi i Magdy Romańskiej, które przybliżą amerykańskiej publiczności polską scenę teatralną.

 

Do Nowego Jorku wraca Andrzej Żuławski, tym razem z „Kosmosem”- filmem na podstawie prozy Gombrowicza. Mieszanka wybuchowa?

 

Tak. Dla mnie Żuławski jest reżyserem, który wciąż potrafi zaskakiwać mimo wielu lat w zawodzie, wyprzedzać swój czas. Pracowałem przy jego pierwszej amerykańskiej retrospektywie w BAMciénamatek w 2012 r. i wiem, że wiele osób jest jego kinem zainteresowanych. To samo dotyczy Gombrowicza. Nie mogę na razie więcej powiedzieć na temat nowojorskiej premiery, ale mam nadzieje, że zdarzy się to jeszcze przed końcem roku, albo na początku przyszłego. A film jest wybitny. Jak zresztą wiele dzieł tego reżysera. Mogę też zdradzić , że pracujemy nad nowojorską premierą „11 minut” Jerzego Skolimowskiego, chcielibyśmy też w Nowym Jorku pokazać „Body/Ciało” Małgorzaty Szumowskiej. Zobaczymy co i kiedy się uda…

 

Jesienią zakończy się Twoja czteroletnia przygoda z Instytutem. Co było największym wyzwaniem w pracy na tym stanowisku? Jakie masz plany na przyszłość?   

 

IKP jest częścią Ministerstwa Spraw Zagranicznych, o czym często się zapomina. Dlatego jest placówką dyplomatyczną RP. Nie jesteśmy typową instytucją kultury. Rolą naszą jest natomiast tzw. dyplomacja publiczna oraz inicjowanie, promowanie i w miarę naszych możliwości wspomaganie prezentacji tego co we współczesnej kulturze polskiej jest w amerykańskim kontekście najciekawszego. Przybliżamy też naszą historię najnowszą oraz sporo mówimy o przemianach, które w naszym kraju i regionie nastąpiły po 1989r. Ale, jak mówiłem wcześniej, poruszamy kwestie II wojny światowej i historii powojennej naszego kraju. Wiesz, sprawami kultury zajmowałem się od dawna,  ale wcześniej nigdy nie pracowałem w administracji publicznej, nigdy nie byłem dyplomatą, nie miałem tytułu konsula, wszystkiego musiałem się tu nauczyć.  Wcześniej pracowałem w biznesie, jedynie z krótkimi epizodami w publicznej administracji francuskiej w Paryżu czy europejskiej w Brukseli, które- trzeba uczciwie powiedzieć- inaczej są zorganizowane, i potrzebowałem czasu na przestawienie się na nową logikę. Ale dałem radę (śmiech). Biznes jest bardziej pragmatyczny, docenia kreatywność i  innowacyjność, ale akurat w IKP mamy przywilej realizowania wielu projektów, które są naszymi autorskimi pomysłami, lub współpracować z partnerami, których sami znajdujemy w ramach naszej misji, więc grzechem byłoby narzekać. Na pewno po tym doświadczeniu wiem, że odpowiada mi bardziej programowanie i praca koncepcyjno-projektowa niż czyste administrowanie. Na pewno dużym wyzwaniem dla mnie było zrozumienie, jak sektor kultury tak naprawdę  funkcjonuje w Nowym Jorku, czy szerzej w USA. Nie ma tu przecież jak w Europie zagwarantowanych środków z budżetu państwa (czyli z Ministerstw), a większość funduszy pochodzi od osób prywatnych  i firm. Teraz zresztą widzę lepiej pozytywne i negatywne strony jednego i drugiego rozwiązania. Czyli znów, nic nie jest czarno-białe (śmiech).

 

A wracając do pytania, na pewno dumny jestem z dwóch filmowych retrospektyw, przy których miałem okazje pracować: Andrzeja Żuławskiego w BAMcinématek oraz ostatnio Waleriana Borowczyka  w Film Society Lincoln Center, a teraz znów przy pełnej retrospektywie Wojciecha Jerzego Hasa znów w BAMcinématek w połowie października i pokazach wybranych jego filmów w National Gallery of Art w Waszyngtonie. Niezwykłym doświadczeniem była praca przy „Psychosis” TR Warszawa z St. Ann’s Warehouse na brooklyńskim Dumbo czy operze „Pasażerka” Mieczysława Weinberga w Nowym Jorku i Chicago. Współpracowałem też z Guggenheim Muzeum przy okazji prezentacji prac Pawła Althamera i Agnieszki Kurant na grupowej wystawie „Storylines” oraz polskiego pawilonu na Biennale w Wenecji dwójki polskich artystów mieszkających na stałe w nowym Jorku: Joanny Malinowskiej i CT Jaspera, nadzorowanego przez Magdalenę Moskalewicz, polską kuratorkę w MoMA. Cieszę się też, że po czterech latach wysiłków i starań Instytutu Książki i naszych Polska będzie gościem honorowym na BookExpoAmerica, największych targach książki w USA w przyszłym roku w Chicago. Warto nadmienić też, że dobrze układa się współpraca z MoMA i Muzeum Sztuki w Łodzi, którą IKP wspiera i miejmy nadzieję zaowocuje ona jeszcze większą obecnością polskich twórców i ich prac na wystawach w Nowym Jorku. Cieszę się, że udało mi się zwrócić uwagę Polonii na kwestie odzyskiwania dzieł zagrabionych, zresztą dzięki osobistym kontaktom udało mi się pozyskać dla Muzeum Narodowego w Warszawie obraz Józefa Brandta, który zostanie po raz pierwszy pokazany po wielu latach w ramach przyszłorocznej retrospektywy artysty w Warszawie. Udało mi się również rozwinąć pobyty rezydencjonalne polskich artystów i kuratorów w Nowym Jorku oraz wspierać wizyty studyjne amerykańskich profesjonalistów kultury do Polski, gdzie zapoznają się z aktualną kulturą polską, co później owocuje w ich wyborach artystycznych tu w USA. Ważne dla mnie było, żeby pokazywać kulturową spuściznę naszego kraju w kontekście europejskim i szerszym, międzynarodowym, co przez ostatnie lata spędzone w USA starałem się robić. Teraz jednak myślę o powrocie do biznesu, negocjuję właśnie warunki, wiec na razie nie mogę więcej o tym powiedzieć. Co ciekawe, zaproszono mnie również do zasiadania w Zarządzie znanej i uznanej nowojorskiej organizacji kulturalnej non-for-profit, co jest dla mnie ogromnym  wyróżnieniem i zawodową satysfakcją, bo zostałem tam zaproszony nie ze względu na pieniądze, którymi mógłbym wspomagać jej działalność, ale na to co zrobiłem i co potrafię. Na pewno też chwilę chcę po prostu odpocząć, bo ostatnie cztery lata – oprócz tego, że były fascynujące – były też naprawdę pracą na pełnych nowojorskich obrotach. Wiele się dzięki pracy w IKP nauczyłem, wiele osób poznałem, myślę też, że dużo z siebie dałem polskiej kulturze i jej promocji tu w USA, oraz polskim twórcom kultury, i amerykańskim programerom. Było to możliwe dzięki – co ważne – finasowaniu z budżetu naszego państwa, co w kontekście amerykańskim należy naprawdę doceniać. Cieszę się też, że udało mi się przybliżyć działalność naszej placówki nowojorskiej i amerykańskiej Polonii, z korzyścią dla naszych amerykańskich partnerów, którzy zobaczyli w naszej diasporze również potencjalną publiczność dla swoich instytucji, dzięki czemu coraz chętniej promują polską kulturę, bo jest na nią zapotrzebowanie (śmiech). W USA ekonomia zawsze rządzi. Naprawdę mam szczerą nadzieję, że owoce mojej pracy będą jeszcze przez chwilę widoczne. Tu się nigdy nie spoczywa na laurach, bo- jak mówią- w Nowym Jorku uwagę publiczności można skupić na sobie  jedynie przez chwilę.